poniedziałek, 31 grudnia 2012

Marynowana karkówka

W związku z posiadaniem małych dzieci tegorocznego sylwestra spędzam w domu, więc mam czas, żeby nadrobić pisanie bloga. Przepisów nazbierało się trochę i najwyższy czas się nim z Wami podzielić.

Pierwsza w obroty idzie pieczeń z karkówki w fantastycznej marynacie.


Składniki:

1-1,2 karkówki
oliwa
sos sojowy
2-3 łyżeczki musztardy chrzanowej
7 ząbków czosnku (posiekane drobno)
1/2 pęczka koperku
imbir mielony
kminek mielony
pieprz ziołowy
1/2 kieliszka wódki
słodka papryka

Z podanych składników robimy marynatę do której wkładamy karkówkę. Koperek układamy na wierzchu bez krojenia w całości. Dobrze ją obtaczamy wszystkimi przyprawami, zamykamy w pojemniku i wstawiamy do lodówki przynajmniej na 24 godziny.

W brytfannie rozgrzewamy olej i obsmażamy karkówkę z obu stron. Wlewamy wodę do połowy wysokości mięsa, przykrywamy i dusimy pod przykryciem 2-2,5 godziny, podczas duszenia kilkakrotnie obracamy pieczeń. Jeżeli sos za bardzo wyparuje uzupełniamy go wodą.

Sos można zagęścić, gdy mięso będzie już gotowe. Do kubka napełnionego do połowy zimną wodą wsypujemy czubatą łyżkę mąki pszennej lub ryżowej i czubatą łyżkę śmietany. Dokładnie mieszamy, żeby nie było grudek i dodajemy do sosu. Jeżeli nadal będzie za rzadki powtarzamy czynność. Mięso kroimy w plastry i podajemy z naszymi ulubionymi dodatkami. Smacznego!!!


poniedziałek, 17 grudnia 2012

Warsztaty kulinarne

Za namową chętnych wznowiłam prowadzenie warsztatów kulinarnych. Tematy są różne i ciągle ich przybywa. Terminy od stycznia w zależności od zebrania się grup. Po szczegóły zapraszam na muffinkowycatering.com.pl

środa, 12 grudnia 2012

Czekoladowe muffinki z orzechami i rodzynkami

Dzisiaj odbyła się wigilia u mojego synka w przedszkolu. Chciałam być porządnym i uczynnym rodzicem więc postanowiłam upiec jakieś ciasto. Bardzo chciałam zrobić ciasto, które nie będzie muffinkami, będzie innym, smacznym ciastem w prostokątnej formie, które fajnie przyozdobię... Jak zwykle na chęciach, choć bardzo dobrych się skończyło. Przypomniałam sobie, że blacha taka jest wciśnięta w karton, który znajduje się w garażu. Tak więc nie pozostało mi nic innego, jak upiec muffinki :)

Wyszły pyszne, słodkie i bardzo dzieciom smakowały, a to najważniejsze i co dla mnie odmienne stojąc sobie w koszyku na stole stanowiły ogromne urozmaicenie i zainteresowały swoim wyglądem nie jedną osobę :) Co dla nas jest powszednie, dla innych stanowi urozmaicenie. Zapraszam do pieczenia!





Składniki na 3 blachy czyli 36 muffinek:

- 4 jajka
- 400g cukru
- 3 czubate łyżki kremu czekoladowego
- 4 niepełne łyżeczki proszku do pieczenia
- 300 ml maślanki naturalnej
- 450g mąki pszennej
- rodzynki
- orzechy włoskie

Rodzynki zalewamy wrzątkiem, żeby zmiękły. Jajka ubijamy z cukrem na puszystą masę, dodajemy krem czekoladowy. Mąkę odmierzamy i przesiewamy do masy w dwóch porcjach na zmianę z maślanką. Dodajemy proszek do pieczenia i delikatnie łączymy składniki. Piekarnik nagrzewamy do 190 stopni. Blachę na muffinki wypełniamy papilotkami i nalewamy do każdej ciasta na 3/4 wysokości. Rodzynki odsączamy i wysuszamy ręcznikiem papierowym. Orzechy rozdrabniamy rękami na mniejsze kawałki. Do każdej porcji wrzucamy kilka rodzynek i kilka kawałków orzechów, ilość uwarunkowana naszym smakiem. Nie musimy zakrywać bakalii ciastem, ono samo to zrobi gdy będzie rosło, dodatkowo część orzechów i rodzynek będzie na wierzchu,co tylko nadaje im smaczniejszego wyglądu. Blachę wstawiamy do piekarnika na 30 minut. Bez termoobiegu.




Po upływie wyznaczonego czasu wyjmujemy blachę i zostawiamy w niej muffinki na kilka minut, żeby wystygły. Tak samo postępujemy z następnymi blachami. Muffinki z tego przepisu są bardzo lekkie i przyjemne w smaku. Smacznego!



wtorek, 4 grudnia 2012

Zupa po chińsku





Czasami mam dosyć już zup w stylu rosołu, pomidorowej... tych wszystkich takich samych, niezmiennych. Czasami muszę zrobić coś innego. Uwielbiam zupy, szczególnie teraz, gdy zima przyszła zupa jest najlepsza na wszystko! Nie mam okazji ostatnio do gotowania zup, gdyż Mały w przedszkolu je, a Mąż po pracy się raczej zupką nie naje :) Zostają weekendy. Teraz rozchorowaliśmy się lekko więc jest idealna okazja do ugotowania zupy!!!!
Pomysłu szukałam w mojej głowie długo na jakąś zupę. Oczywiście, jak zwykle pomysł wpadł sam w sklepie.
Zupa jest prosta i dość szybka, ale smaczna, rozgrzewająca i niestandardowa.

Składniki:

pierś z kaczki
paczka mrożonych warzyw pokrojonych w słupki, najlepiej mieszanka chińska, ale nie na patelnię!!!!!!
przyprawa do potraw chińskich
dużo imbiru
liście laurowe
sos sojowy
pieprz ziołowy
gałka muszkatułowa
makaron ryżowy nitki

Pierś z kaczki kroimy w niewielką kostkę, wrzucamy do wody wraz z liśćmi laurowymi i gotujemy do miękkości. Wrzucamy mieszankę warzyw i czekamy aż się zagotują, dodajemy resztę przypraw i doprawiamy w czasie gotowania do uzyskania przez nas odpowiedniego smaku. W miedzy czasie przygotowujemy makaron ryżowy nitki zgodnie z instrukcją na opakowaniu. Dodajmy do niego trochę soli, wtedy będzie smaczniejszy. Nakładamy do miseczki odpowiednią dla siebie ilość makaronu, wlewamy zupę i jemy!!!!
Dzięki imbirowi i pieprzowi zupa jest rozgrzewająca, co jest dość ważne przy tej temperaturze na dworze.
Smacznego!!!

wtorek, 4 września 2012

Muffinkowy Catering

Chciałam się pochwalić wizytówką, którą zrobiła moja znajoma Ola :)
Zapraszam wszystkich na stronę!!!



wtorek, 28 sierpnia 2012

Placuszki o wielorakim składzie

Któregoś dnia miałam przegromną ochotę na jakiś odmienny obiad. Pomyślałam o kotletach i mną lekko wstrząsnęło. Niestety moje dziecię ostatnio nie chcę jeść niczego, co nie wygląda jak kotlet. Postanowiłam go więc trochę przechytrzyć!! I... Udao się, a przy okazji wyszły rewelacyjne placki, pyszne, syte i nietypowe. Zapraszam!



Składniki:
1/2 szklanki kaszy jaglanej
200g białego sera
3 łyżki śmietany(gęstej)
1 spora cebula
3 ząbki czosnku
1/2 łyżeczki cukru
1 mała cukinia
1 duża marchewka
2 łyżeczki zmielonego siemienia lnianego
4 łyżeczki zmielonych płatków owsianych
1 duże jajko(można dodać dodatkowo 1 żółtko)
sos sojowy, pieprz ziołowy, sól, imbir, gałka muszkatołowa
2 łyżeczki posiekanej natki pietruszki
3 łyżeczki mąki ziemniaczanej
10 łyżek mąki orkiszowej pełnoziarnistej
bułka tarta(niekoniecznie)
olej lub masło klarowane

Jeżeli zaplanujemy sobie placki dzień wcześniej, to namoczmy kaszę w wodzie z odrobiną octu jablkowego, a jeżeli ochota prztyjdzie tego samego dnia to ją chociaż przepłuczmy na sitku zimną wodą. Ugotujmy kaszę ze szczyptą soli w szklance wody. Jak będzie gotowa przełóżmy do miski, dodajmy ser i śmietanę i zmiksujmy.
Musi powstać papka. Do niej zetrzyjmy cukinię i marchewkę. Dodajmy siemię lniane, płatki owsiane, jajko, przyprawy i wymieszajmy. Cebulę kroimy w kostkę, czosnek obieramy i szatkujemy, podsmażamy na oleju lub maśle klarowanych z odrobiną cukru (1/2 łyżeczki).

Dodajemy do reszty, mieszamy, dodajemy mąki, natkę pietruszki i doprawiamy do smaku. Ciasto będzie się kleić do rąk, dlatego możemy namaczać ręce w zimnej wodzie. Formujemy kotleciki i możemy przed smażeniem obtoczyć w bułce tartej, ja musiałam, bo przecież musiały być kotlety :) Możemy je również smażyć bez niczego lub otoczyć w mące. Smażymy na oleju lub maśle klarowanym. Podajemy z surówkami,bo ciężko tu wymyślić coś innego :) Kasza przecież w środku!!!!
Są naprawdę rewelacyjne w smaku!!
Smacznego!!!!


 

środa, 8 sierpnia 2012

Gulasz wołowy

Gulasz jednak najlepszy wychodzi z wołowiny! Trzeba go trochę dłużej gotować, ale smak rekompensuje czas.
Naszykujmy sobie sporą cebulę, kilka ząbków czosnku, 60 dag wołowiny pieczeniowej, gałązkę bazylii, tymianku, natki pietruszki, 3 duże liście laurowe(ja mam świeże, Wam też takie proponuję), sos sojowy, czerwoną shaormę(polecam tę ze sklepu ale_raj), dodatkowo jeszcze czerwoną paprykę słodką, 2 łyżeczki zmielonego siemienia lnianego sól, sos imbirowy, śmietanę i jeżeli chcemy zagęścić sos mąkę ryżową.
Cebulę kroimy w kostkę, czosnek siekamy drobno, wrzucamy na rozgrzaną oliwę lub masło klarowane, posypujemy odrobiną cukru, żeby się ładnie zeszkliła cebula. Jak już trochę podsmażymy cebulkę wrzucamy mięso i je obsmażamy. Zalewamy wodą, aby zakryła mięso. Zioła zwijamy nitką w pęczek i dodajemy do mięsa. Nie solimy, bo mięso będzie twarde. czas gotowania jest naprawdę różny. Zależy na jaki kawałek trafimy, ale dwie godziny to minimum. Jak mięso będzie miękkie wyjmujemy zioła i zaczynamy przyprawiać. proporcje przypraw wg własnego uznania, ale nie żałujcie tej czerwonej shaormy,bo jest naprawdę wyśmienita!!! Sos powinien być dość ostry, jeżeli chcemy zachować smak a trochę go złagodzić dodajmy śmietany. Jak już doprawimy sos pozostawmy całość jeszcze na jakiś czas, żeby mięso przeszło przyprawami. Wyszedł naprawdę mięciutki i przepyszny!!! Do tego kasza czy ryż i ogórek kiszony i obiad gotowy! Smacznego!

Na zdjęciu wersja z pomidorem, bo mam ich lekki nawał :)

wtorek, 7 sierpnia 2012

Sobotnie muffinki

Muffinki są jednak moimi ulubionymi słodkościami i w pieczeniu i w jedzeniu. Ogrom możliwości smakowych, nieograniczone wersje składnikowe! Nigdy nie wychodzą takie same i można do nich dodać prawie wszystko, a robi się je szybciutko.
Tym razem z mieszanych mąk i z bakaliami.
Potrzebne nam będzie:
* 200g mąki pszennej
*100g mąki kukurydzianej
*2 czubate łyżki mąki ziemniaczanej
*1 łyżeczka proszku do pieczenia
*1 łyżka przyprawy do sernika (nadaje cudowny zapach korzenny)
*2 jajka
*150 ml śmietany 30%
*1,5 szklanki mleka (może być ryżowe albo migdałowe, ale wtedy dodajmy mniej cukru)
*0,5 szklanki cukru trzcinowego
*0,5 szklanki oleju ryżowego lub innego
*1 opakowanie płatków migdałowych
*50 g orzechów nerkowców
*50g małych rodzynek
*50g obranych pestek z dyni
*krokant orzechowy do posypania(to takie malutkie kawałki orzechów w karmelu, można kupić w Lidlu)

Rodzynki zalewamy gorącą wodą i czekamy aż zmiękną. Pozostałe składniki po kolei wrzucamy do miski, to jest właśnie piękne w muffinkach, że nie trzeba zachowywać żadnej kolejności. Żeby były bardziej puszyste oddzielmy białka od żółtek, białka ubijmy na sztywną pianę z odrobiną soli i dodajmy na samym końcu, tuż przed bakaliami. Rozgrzejmy piekarnik do 180 stopni, bez termoobiegu, bo wysychają strasznie. Frmę do muffinek możemy wysmarować masłem, wyłożyć papierowymi papilotkami, albo wyłożyć silikonowymi foremkami. Ja używam silikonowych, bo moje dziecko ma frajdę w układaniu ich, bo są kolorowe i nie można ich porwać hehe, a poza tym łatwo się je wyjmuje, ciastka się  nie przypalają i bezproblemowo się je myje. Ja wlewam do foremek ciasto po same krawędzie, bo lubię duże muffinki, ale możemy wlać do 3/4 wysokości, wtedy powinny być na równi z formą. Jak już są w foremkach wtedy posypujemy je na czubku krokantem. Wstawiamy do piekarnika i pieczemy około 20-30 minut, trzeba sprawdzać. Wyjmujemy, jak lekko przestygną.
Wyszły pyszne!!! Dobrej zabawy Wam życzę!!!

środa, 1 sierpnia 2012

Zupa bez zdjęcia

jak to czasami bywa nie zdążyłam zrobić zdjęcia zupy! Musi to być dowodem na to, że smaczna wyszła. Nie będę zaprzeczać. Zupa powstała spontanicznie, z tego co było w lodówce, na półkach i szafce :) Z zamrażarki wzięłam własnoręcznie zrobioną porcję rosołową z kaczki, jeszcze kilka dni wcześniej biegającej u rodziców w zagródce. Ugotowałam zwykły rosół, aczkolwiek bez marchewki, bo nie przetrwała próby czasu w lodówce :) Na początku gotowania do mięsa wrzuciłam po dwie garści fasolki mun i czerwonej soczewicy, niestety nie namoczonej przez noc. Pokroiłam brokuła, okazał się najtwardszy :) i wsypałam po małej puszcze kukurydzy i groszku. Doprawiłam to fantastycznymi przyprawami ze sklepu Ale-raj: zioła włoskie i mieszanką bazylii, pomidorów i czosnku. Do tego oczywiście sos sojowy. Soli w zasadzie nie używam, bo zioła i pozostałe przyprawy ja zastępują, przede wszystkim sos sojowy. Podczas gotowania okazało się, że zupa ma straszny kolor!!! Wygrzebałam z szafki ostatni z zeszłego roku przecier pomidorowy i wtedy zupa nabrała i koloru i smaku!! Trochę cukru załatwiło sprawę całkowicie. Zupa wyszła przepyszna!  Mąż zjadł trzy talerze :) Aż mi się miło zrobiło:)

wtorek, 31 lipca 2012

Słoiczki dla niemowlaków

Drogie Mamy i Tatusiowie! W związku z tym, że moja córka będzie niedługo kończyć 4 miesiące i tym, że mam pełno warzyw z działki, ogródka i od sąsiadki, ogarnął mnie szał słoiczków! Ja wiem, że te co są w sklepach są dobrze dobrane i warzywa są super, ale...ja i tak wolę zrobić swoje. Chociażby taka jest różnica, że słoiczków ze sklepu nigdy nie mogłam sprać z ubrań syna... Nie wiem jakie składniki tam dodają, bo swoje wszystkie spierałam. A poza tym, jeżeli macie dostęp do warzyw bez świństw to zawsze lepiej zrobić własne. Wtedy naprawdę wiemy z czego są robione!
Potrzebny nam będzie parowar, słoiczki małe, mikser, nakrętki i tyle!
Warzywa, owoce układamy w parowarze, ustawiamy czas i czekamy. Jabłka, gruszki, śliwki, buraki, ziemniaki, marchew, cukinia, dynia.... I wiele innych. To samo możemy zrobić z mięsem, lub pomieszac mięso z warzywami. Po ugotowaniu miksujemy na papkę, wkładamy do słoiczków, zakręcamy i pasteryzujemy. Na dnie garnka układamy pieluchę tetrową, ustawiamy słoiki, zalewamy do 3/4 wysokości wodą, przykrywamy. Po zagotowaniu zmniejszamy gaz i gotujemy około 15 minut. Pamiętajmy tylko, żeby nie zdejmować pokrywki z garnka podczas gotowania!!! niech słoiczki przestygną w garnku i gotowe!
Ja na razie zrobiłam jabłka, jabłka z burakami i cukinię z ziemniakami.
Powodzenia!


poniedziałek, 30 lipca 2012

Super przyprawy!


Chciałam Wam wszystkim polecić sklep z przyprawami i nie tylko. Ale mi przede wszystkim chodzi o przyprawy. Trafiłam do nich w poszukiwaniu gorzkich migdałów. Przy okazji poszukiwania przypraw przejrzałam ich ofertę, zaryzykowałam i jestem bardzo zadowolona! Tutaj link do strony: http://ale-raj.pl/ Przyprawy są różne, te znane i te nie znane. Ja wypróbowałam na razie kilka i urzekła mnie ich zapach i smak! Na każdej jest skład i możemy spokojnie wybrać sobie te które nam odpowiadają pod względem składników. Znalazłam kilka ciekawych, których jeszcze nie próbowałam i stwierdzam, że są cudowne! W przepisach będę o nich pisać, więc będziecie mogli sami sprawdzić!

Śniadanie dla alergika

Dzisiaj rano postanowiłam zrobić Synkowi omlet bez glutenu i mleka krowiego. Wprawdzie póki co wyrósł z alergii, ale smak różni się od pszennego, więc na zasadzie urozmaicenia, robię mu często z innych mąk i mleka. Tym razem wyszedł kukurydziano - ryżowy omlet.
Dwa jajka rozbijamy w misce, mi się udało z jajkami, gdyż u moich rodziców młode kury zaczęły się nieść, więc omlet wyszedł z czterech żółtek znajdujących się w dwóch jajkach! Trzeba korzystać póki młode hehe :) Roztrzepujemy trzepaczką i dodajemy szczyptę soli. Wlewamy dwie łyżki mleka ryżowego i mieszamy. Wsypujemy łyżkę zmielonych migdałów, starte małe jabłko, jeżeli jest to papierówka z działki własnej, to nie musimy obierać ze skóry, mieszamy, dodajemy łyżkę mąki kukurydzianej i pół łyżki skrobi kukurydzianej. Dzięki skrobi mąki inne niż pszenna są bardziej elastyczne i omlet podczas przewracania się nie rozpada. Mieszamy wszystko bardzo dokładnie i wlewamy na rozgrzany olej na patelni. Zrumieniamy z obu stron. Zaletą mleka ryżowego i mąki kukurydzianej jest to, że nie trzeba potem posypywać omleta cukrem pudrem, bo jest słodki sam z siebie.
Jest to też dobra alternatywa dla osób nie będącymi alergikami, bo zawsze fajnie zjeść tą samą potrawę o zmienionym smaku.
Smacznego!


środa, 11 lipca 2012

Zapraszam wszystkich do odwiedzania mojej nowej strony!

http://adubilowicz.wix.com/warsztatykulinarne#!

poniedziałek, 9 lipca 2012

Kurczak w mięcie


Kurczak w mięcie, sosie sojowym, imbirowym i cytrynie wyszedł przepyszny!!! Podam Wam przepis, ale niestety poprzez zabawy mojego Synka telefonem nie mam już zdjęć... Postaram się jednak jak najlepiej zobrazować potrawę.
Potrzebne nam będą dwa udka z kurczaka, takie duuuże. Ja mam z własnego chowu, więc są naprawdę niezłe. Można też wziąć ćwiartki z kurczaka, albo po prostu użyć przypraw jako marynaty do całego kurczaka. W misce mieszamy sos sojowy, sos imbirowy, sok wyciśnięty z plasterka lub dwóch cytryny i oczywiście dużo listków świeżej mięty. Cytryna nie powoduje, że potrawa jest kwaśna tylko nie jest mdła i ma bardziej wyrazisty smak. Smarujemy marynatą kurczaka i okładamy go listkami mięty, w dużej ilości, gdyż jak się okazało same listki smażone są bardzo smaczne. Odstawiamy do lodówki na 1-2 godziny. W brytfannie rozgrzewamy olej układamy kurczaka i wlewamy resztę marynaty. Obsmażamy, dolewamy troszeczkę wody i dusimy. Pod koniec dobrze jest odparować sos, żeby kurczaczek się lekko zrumienił, bo wtedy listki mięty też się przyrumienią i są po prostu rewelacyjne w smaku. Samo mięso jest kruche i ma naprawdę ciekawy smak z nutką mięty, która nie przeważa, ale idealnie się łączy z resztą składników. Dusimy, aż mięso będzie miękkie. Podajemy w zasadzie ze wszystkimi dodatkami. Ja miałam kolorowy makaron spaghetti, połamany na mniejsze kawałki i muszę powiedzieć, że po wymieszaniu z sosem z potrawy był równie smaczny, jak sam kurczak.

Wiadomo, że świeża mięta jest sezonowa, dlatego polecam zamrozić duże, ładne listki, dzięki czemu będziemy mogli robić takiego kurczaka przez cały rok!!

wtorek, 3 lipca 2012

Miętowy ryż

Wczoraj po wizycie u Dziadka na działce wróciłam z całym naręczem świeżej mięty. Zapach w całym domu jest boski, więc postanowiłam z nią trochę pokombinować. Na pierwszy ogień poszedł ryż:
Weźmy dwa woreczki ryżu, u mnie były mieszane rodzaje, rozetnijmy i wysypmy na rozgrzany olej w rondelku. Mieszajmy aż ryż zrobi się szklisty od oleju, chwilkę podsmażmy i zalejmy wodą, tak, żeby zakrywała ryż na 2 centymetry. Wsypmy 2 łyżeczki vegety (najlepiej takiej ze sklepu ze zdrową żywnością), dodajmy dwie gałązki mięty i 3-4 cm kawałek świeżego imbiru. Po zagotowaniu zmniejszmy gaz i przykryjmy tak w 3/4. Od czasu do czasu mieszajmy i pilnujmy, żeby nie wciągnął całej wody i się nie przypalił. Jak już się zrobi taki miękki, jak lubimy wyciągnijmy miętę i imbir i podajmy jako dodatek lub jako samodzielną przekąskę czy tam obiad. Podczas gotowania sprawdźmy czy jest wystarczająco słony. Ryż jest bardzo orzeźwiający i mi osobiście bardzo smakuje. W efekcie końcowym jadłam go samego, bo szkoda mi było psuć jego smak resztą obiadu!!
Polecam! Jutro robię kurczaka w mięcie. Zobaczymy co z tego wyjdzie.

Jagodowe placuszki

Ciężko przejść obojętnie obok tych małych, barwiących zęby kuleczek:) Nie da się zjeść czegoś jagodowego i próbować szachraić, że się miało z tym nic wspólnego :) Ja jestem fanką jagodowych placuszków. Oto jedna z kombinacji:

Robimy zaczyn: podgrzewamy 3 łyżki mleka, dodajemy róg z kostki drożdży (tyle ile nam się z tego rogu oderwie, byle nie pół kostki:), łyżeczkę cukru, łyżkę mąki pszennej. Mieszamy i odstawiamy w ciepłe miejsce, żeby podrosło ładnie. Do miski wlewamy szklankę mleka, dodajemy dwie łyżeczki jogurtu naturalnego, jajko, szczyptę soli. Mieszamy, następnie wsypujemy 2 łyżki mielonych migdałów, łyżkę mielonych płatków owsianych i pół łyżeczki zmielonego siemienia lnianego. Łączymy to z zaczynem i dodajemy tyle mąki, żeby wyszło gęste ciasto, tak około 2 szklanek. Na koniec dodajemy jagody, około 10 dag i mieszamy delikatnie drewnianą łyżką. Odstawiamy jeszcze na chwilkę. Rozgrzewamy na patelni masło klarowane i nakładamy chochelką ciasto na patelnie. Smażymy na złocisty kolor i przed podaniem posypujemy cukrem pudrem. Aczkolwiek najlepsze to i tak się robią, jak ostygną :)
Smacznego!

czwartek, 21 czerwca 2012

Warsztaty kulinarne dla alergików pokarmowych!

Serdecznie zapraszam na warsztaty kulinarne dla alergików pokarmowych! Będzie to cykl warsztatów dla osób z alergią zarówno na gluten, jak i na mleko. Z doświadczenia wiem, jak ciężko gotuje się ze składników dozwolonych przy tych alergiach. Po wielu próbach udało mi się to okiełznać, teraz chcę się moją wiedzą podzielić! Na pierwszych warsztatach powalczymy z potrawą, która przysparza najwięcej frustracji- pierogi ruskie. Będzie bez glutenu, bez mleka a zobaczycie, jak łatwo i smacznie! Zapraszam!
Po dalsze informacje i rezerwacje biletów proszę o kontakt: a.dubilowicz@gmail.com lub 880-072-903.
bilety: dwie godziny warsztatów- 45zł

niedziela, 17 czerwca 2012

Filet z indyka w gładkim sosie

Przegląd półek w poszukiwaniu czegoś na sos do indyka... O jest! Puszka mleczka kokosowego!
Filet z indyka kroimy na małe kawałki, podsmażamy na patelni. Dodajemy podsmażoną cebulkę z czosnkiem. W między czasie obieramy, myjemy i kroimy marchewkę w słupki, mieszamy z pędami bambusa. Mięso dodajemy do cebulki i posypujemy mieszanką azjatyckich przypraw, sosem sojowym i podsmażamy. Dodajemy marchew i pędy bambusa. Wlewamy zawartość puszki mleczka kokosowego, dodajemy opakowanie serka śmietankowego typu almette. Przykrywamy i dusimy na wolnym ogniu. Po kilku minutach próbujemy i przyprawiamy sos. Dobrze jest dodać pół łyżeczki musztardy dijon. Dusimy pod przykryciem aż mięso będzie gotowe do zjedzenia. Przyprawy stosujemy wg uznania, ale dobrze jest dodać kurkumę, gałkę muszkatołowa i jakby było trochę mdłe, kilka kropel cytryny lub limonki. Podajemy z ryżem, makaronem lub kaszą jaglaną. Sos jest aksamitny i przepyszny. Dzięki serkowi nie trzeba dodawać mąki do zagęszczania.

niedziela, 10 czerwca 2012

Conieco o herbacie

herbata  jest jednym z najczęściej po kawie pijanych napojów ciepłych. Rozgrzewa nas w zimne dni, z dodatkami koi przeziębienie i uspakaja, gdy mieliśmy za dużo na głowie. Mało kto, chociaż coraz częściej sięgamy po te inne niż ekspresowe. Coraz więcej znamy rodzai i smaków. Ja osobiście najbardziej lubię zieloną z dodatkami korzennych przypraw. Ale co tak naprawdę wiemy o herbacie? Jest jej kilka rodzai: czarna, czerwona, zielona i biała. Jak się okazuje wszystkie są zbierane z tego samego krzaczka Camelia sinensis i każda, niezależnie od koloru jest żródłem polifenoli, które ograniczają powstawanie wolnych rodników, które zaś degradują nasze dna co prowadzi do szybszego starzenia się naszego organizmu. Picie herbaty kojarzy nam się z Japonią. Z całą tradycją, specjalnymi imbrykami, ceremonią i harmonią towarzyszącą temu wydarzeniu.
Teraz trochę historii.

 We wspomnianej Japonii w XV-tego wieku  pojawia się ceremonia picia i parzenia herbaty nazywana Drogą herbaty, która oznacza drogę do doskonałości i została wprowadzona przez buddyjskiego mnicha. Na temat całej ceremonii dokładniej można przeczytać tutaj: Herbata. Celem całej ceremonii jest wyciszenie się i dążenie do harmonii. Nie powinniśmy zatem pić jej w biegu na stojąco tylko usiąść i się odprężyć.
Japonia nie jest jedynym krajem z dużą tradycją herbacianą. jest pewien wielki kraj, który również rozmiłował się w jej cierpkim smaku.

Rosja, bo o niej mowa, fikuśne imbryczki i filiżanki zastąpiła samowarem i szklankami z ozdobnymi uchwytami. Rosjanie również pieczołowicie parzyli herbatę a transportowali ją przez długie miesiące z Chin. To właśnie dzięki temu długiemu okresowi transportu zawdzięcza swoją nazwę: herbata karawanowa.
Nie możemy również zapomnieć o angielskim five o'clock! Anglicy uwielbiają herbatę, zawsze siadają przy niej robiąc sobie przerwę w różnych zajęciach. Mieszkańcy wysp słyną z tego, że dolewają do herbaty mleko. U nas taki napój nazywany jest bawarką i kojarzymy go z ciężarnymi kobietami. Tam jest bardzo powszechny i z własnych rozmów z Anglikami wiem, że są zaskoczeni tym, że u nas herbata z mlekiem jest spożywana raczej tylko przez kobiety w stanie błogosławionym a nie jest tak powszechna, jak u nich.

cdn...

Warzywne placki ziemniaczane

Domownicy moi są przyzwyczajeni, że nie mogę pozostawić potraw ich pierwotnemu przepisowi:) Dlatego właśnie postanowiłam wczoraj przerobić placki ziemniaczane na bardziej warzywne.

Składniki:
korzeń pietruszki
kawałek selera
2-3 marchewki
mała cukinia
2 ząbki czosnku
mała cebula
4 ziemniaki
2 łyżki mąki gryczanej(niekoniecznie)
2-2,5 szklanki mąki pszennej
1 jajko
1 żółtko
zmielone siemie lniane
zmielone płatki owsiane
2-3 łyżki śmietany
0,5 szklanki mleka
sos sojowy
przyprawa do masła
sos imbirowy
zioła
pieprz, sól
jogurt naturalny
olej
masło klarowane

Jarzyny. oprócz ziemniaków ścieramy na małych oczkach razem z czosnkiem i cebulą. Przesmażamy wszystko na maśle z dodatkiem sosu sojowego i przyprawy do masła. Posypujemy to zmielonym siemieniem i płatkami owsianymi w ilości nam odpowiadającej.

Przekładamy do miski i czekamy aż przestygnie. Ścieramy do tego ziemniaki, dodajemy mąki, jajko, żółtko, śmietanę i mleko. W zależności od gęstości ciasta dodajemy albo mąkę albo mleko. Ciasto wychodzi klejące i ciężko schodzi z łyżki na patelnię. Smażymy na rozgrzanym oleju. Placuszki są chrupiące i maja fajne kształty. Cudownie komponują się z jogurtem naturalnym wymieszanym z przyprawą do masła. Są również bardzo pożywne i na długo zaspokajają głód.



sobota, 9 czerwca 2012

Sobotnie resztkowe śniadanie

Sobotni poranek, przed głównymi zakupami. W lodówce oprócz piwa ( mąż odkrył w sobie nagle nutkę kibica...) mało się dzieje. Ale jest makaron z wczorajszego obiadu, serek jeden, drugi a wsród gruszek widać jakiegoś pomidora! czegóż więcej trzeba!
Makaron wrzucamy na patelnię, koniecznie na wcześniej rozgrzane masło klarowane! Skrapiamy sosem sojowym, posypujemy przyprawą do masła i zmielonym siemieniem lnianym. W między czasie kroimy szczypiorek i pomidora. Dodajemy do makaronu. Jak się trochę pomidor rozpuści dodajmy łyżkę lub dwie serka topionego śmietankowego. Mieszajmy aż się rozpuści. Dołóżmy do tego dwie- trzy łyżki serka typu almette również śmietankowego i wymieszamy wszystko, mieszamy aż się składniki połączą, próbujemy i...hmmm...idealne!

Po takim śniadaniu nie zapomnijmy pójść na długi spacer albo wysprzątać całego mioeszkania, co by spalić te kalorie!
Smacznego!

piątek, 8 czerwca 2012

Podziękowania!

Długo mnie nie było, ze względu na ciąże, pobyt w szpitalu i chwilowe rozkojarzenie w związku z ogarnięciem dwójki łobuzów :) Dziękuję za odwiedziny, gdyż są liczniejsze niż się spodziewałam :) Miłej lektury!

Coś owocowego!


W związku z pojawieniem się wreszcie letnich owoców od razu pojawiła się niechęć do zimowych kanapek i naszła mnie chęć na coś owocowego. Po otwarciu lodówki dzisiejszego ranka znalazłam tam biały ser i jogurt naturalny, a w misce z owocami brzoskwinki "ufo".
Wystarczy w dowolnej ilości połączyć te składniki i pyszne, pożywne śniadanko gotowe !!! Humor poprawia się z każdym widelcem :)

niedziela, 12 lutego 2012

Łosoś

Jak to mówią: dobra rybka nie jest zła :)
Dlatego zamiast wrzucać ja na patelnie przykryjmy ją lekką śmietanową kołderką i wstawmy ją do piekarnika, co by jej w te zimne dni cieplej było :)
Łosoś w kołderce
1 kg łososia
2 małe kubki jogurtu naturalnego
3 łyżki śmietany gęstej
suszone pomidory w zalewie około 8-9 sztuk + dwie łyżki tej zalewy
2 łyżki oleju
2 plasterki cytryny
pieprz, sól, cukier
natka pietruszki
Łososia obrać ze skóry i skropić sokiem z cytryny. Piekarnik nagrzać do 200 stopni. Pomidory pokroić w drobną kostkę i wymieszać z jogurtem, śmietaną, zalewą. Doprawić do smaku. Do żaroodpornego naczynia wlać olej i rozsmarować go. Łososia możemy lekko posolić przed włożeniem do brytfanny. Okryć go dokładnie kołderką i wstawić do piekarnika na około 30 minut. Przed podaniem posypać poszatkowaną natką pietruszki.
Smacznego!!!

niedziela, 5 lutego 2012

Polędwica w cieście francuskim

W sobotę wreszcie zbiera mi się więcej osób przy stole i mogę trochę poszaleć :) A że ostatnio przeprosiłam się z magazynem Kuchnia, więc szaleję teraz ostro :)
Pierwsza na ogień poszła polędwica w cieście francuskim. Składniki się oczywiście pozmieniały, ale efekt jest po prostu rewelacyjny!!!! Ciasto francuskie to jest jednak rzecz nad wyraz uniwersalna i wszechstronna! Polecam!
Składniki:
2 polędwiczki wieprzowe
80dag pieczarek
duża cebula
ciasto francuskie w płacie
300-400g boczku wędzonego (najlepiej krojony, żeby był cieniutki i w ładnych plastrach)
2 łyżki musztardy
pieprz, sól
olej do smażenia
masło
majeranek
żółtko

Polędwicę smarujemy musztardą i posypujemy pieprzem, po czym obsmażamy ją ze wszystkich stron na oleju. Pozostawiamy do wystygnięcia. Cebulę i pieczarki kroimy drobno, podsmażamy na patelni, na której obsmażaliśmy polędwicę. Podczas smażenia dodajemy masło, pieprz i sól i wyparowujemy całą wodę. Odstawiamy do wystygnięcia. Wszystkie składniki, które będziemy zawijać w ciasto muszą być dobrze schłodzone, bo inaczej nam się porozwala wszystko. Ciasto rozwałkujemy na dwa równe kawałki, tak, żeby nam się swobodnie zawinęły polędwiczki.
 
Układamy na cieście boczek, nakładamy pieczarek, układamy mięsa, przykrywamy resztą pieczarek, zawijamy w boczek i owijamy dokładnie ciastem. Roztrzepujemy żółtko ze szczyptą soli i łyżką zimnej wody, to nam pomoże w zlepianiu ciasta. Dokładnie sklejamy je ze wszystkich stron. Resztą żółtka smarujemy całe ciasto, będzie dzięki temu złociste i chrupiące. Przekładamy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia i wkładamy do lodówki na godzinę. Piekarnik nagrzewamy do 220 stopni. W tej temperaturze pieczemy pierwszych 10 minut, żeby nam się ciasto zrumieniło. Następnie zmniejszamy do 180 stopni i pieczemy jeszcze 30 minut. Podczas pieczenia pamiętajmy, żeby nie otwierać piekarnika! Po upieczeniu przekładamy na półmisek i ostrym nożem kroimy na plastry.

Mój boczek niestety nie był taki ścisły i zrobiła się przerwa między ciastem a mięsem, ale teraz już to wiem. Smak jest wprost rewelacyjny.  Zniknęła naprawdę ogromna porcja. Robi się to danie zaskakująco szybko. Chyba, że ktoś chce samemu robić ciasto francuskie, to zajmie mu to trochę więcej czasu :) Polecam wszystkim.



piątek, 3 lutego 2012

Miód


Temperatura za oknem jest jaka jest i mi się od razu kojarzy z herbatką z miodzikiem. Wszyscy wiemy, że miodu jest wiele rodzai, ale większość z nas kupuje akacjowy lub wielokwiatowy bo tak jakoś wychodzi. Ja też tak robię, jedyne co to szukam miodu z pasieki a nie przemysłowego. Ale odkąd znalazłam artykuł na Polki.pl postanowiłam Wam przekazać tę wiedzę, bo jest ciekawa i przydatna. Każdy rodzaj miodu jest na coś innego i lepiej mieć więcej niż jeden gatunek w domu.

Gatunki miodów:

Akacjowy- najlepszy przy kłopotach z przemianą materii. Dwie łyżki rozcieńczone wieczorem w szklance letniej wody i wypijane rano na czczo regulują trawienie i zapobiegają zaparciom.
Gryczany- wspomaga układ odpornościowy. Wskazany też przy przemęczeniu, skłonności do depresji i nadpobudliwości.
Lipowy- obniża gorączkę, uspokaja, poprawia sen, leczy przeziębienia. Czyli herbatka albo mleczko z miodzikiem lipowym i szybciutko spać!
Rzepakowy-bogaty w składniki zalecane przy schorzeniach układu krążenia i kłopotów z sercem. Aby organizm dobrze go przyswoił, łyżkę miodu rozpuścić w 1/2 szklanki ciepłej wody i zostawić na 12 godzin w temperaturze pokojowej.
Spadziowy-leczy przewlekłe katary i schorzenia zatok. Dwie łyżeczki dziennie rozcieńczone w szklance wody z dodatkiem soku z cytryny pomogą również w stanach silnego wyczerpania fizycznego i w okresachstresu.
Wielokwiatowy- pochodzi z nektaru różnych roślin. Specjaliści od apiterapii (leczenie miodem) zalecają go osobom uczulonym na pyłki roślin. Trzy łyżeczki miodu dziennie zjadane systematycznie w czasie miesięcy zimowych pomagają organizmowi łatwiej potem znosić wiosenne alergie. Także nie ma co zwlekać, jeszcze można zacząć kuracje!
Wrzosowy-pomocny przy chorobach pęcherza moczowego i nerek. Rozcieńczony w wodzie, z dodatkiem soku z cytryny i łyżeczki oliwy, popijaj po trochu w ciągu dnia.


Jest jeszcze coś takiego, jak ziołomiody. Uzyskuje się je poprzez karmienie pszczół syropem cukrowym z dodatkiem wyciągów różnych ziół, np.rumianku, pokrzywy czy nagietka. W ten sposób miód zachowuje wszystkie swoje właściwości a do tego przejmuje działanie ziół. Nie widziałam nigdy takiego ziołomiodu, ale też prawda jest taka, że nigdy go nie szukałam.
Teraz proponuję poszukać sklepu dobrze zaopatrzonego w miody i stworzyć sobie małą spiżarkę na różne dolegliwości.
Jak wiadomo miód jest też używany przy wytwarzaniu kosmetyków,ale to nie ten blog. O używaniu go w kuchni, jako przyprawy czy dodatku do potraw to raczej nie muszę pisać :)

czwartek, 2 lutego 2012

Leniwe pierogi

Czasami, gdy już nam się przejadły mięsa różnej maści i zjedlibyśmy sobie coś innego, wtedy polecam właśnie leniwe pierogi. Łatwe w przygotowaniu i pysznie rozpływające się w ustach! Smakołyk ten od zawsze jest u mnie w rodzinie, nie wiem dokładnie,z której jej strony, ale od małego je lubiłam i teraz z takim samym zapałem zajada się nimi moje dziecko. Po prostu nie sposób się im oprzeć!

Potrzebne nam będzie:
kilka ugotowanych dzień wcześniej ziemniaków
ser biały, tak 30 % więcej niż ziemniaków (najlepiej to widać w misce po wymieszaniu ich ze sobą :)
żółtko
łyżeczka płaska soli
mąka pszenna tyle, ile wciągnie ciasto

Ziemniaki razem z serem przeciskamy przez praskę do ziemniaków do miski. Wtedy będzie widać czego jest więcej i co trzeba dodać, dodajemy żółtko, sól i po trochu mąkę, za każdym razem zagniatając ciasto. Konsystencja musi być spójna, ale mąka nie może przeważać, bo będą za twarde i bardziej będą przypominać kopytka. Musi być widać i tak jakby czuć ten ser pod palcami. Wyrabiamy ciasto ostatni raz, przenosimy na stolnicę. Posypujemy lekko mąką i odrywamy kawałek, z którego formujemy wałeczek taki, jak przy kopytkach.

Tniemy na kawałki i gdy już wszystko potniemy wrzucamy na osolony z dodatkiem oleju wrzątek. Zmniejszamy gaz i czekamy aż wypłyną. Nie gotujmy na pełnym gazie, bo nam się rozpadną. Po dwóch-trzech minutach wyciągamy na talerz. Wersje podania są generalnie trzy:
-moja ulubiona:polane roztopionym masłem i posypane cukrem
-polane samym masłem
polane masłem z bułką tartą
Wszystkie są rewelacyjne. Jest to naprawdę łatwe w przygotowaniu danie, które odmieni nasze codzienne obiady i dostarczy nam nowych smakowych emocji. Szczególnie polecam dzieciom! Przez to, że są takie mięciutkie szybko znikają z talerza.