wtorek, 31 lipca 2012

Słoiczki dla niemowlaków

Drogie Mamy i Tatusiowie! W związku z tym, że moja córka będzie niedługo kończyć 4 miesiące i tym, że mam pełno warzyw z działki, ogródka i od sąsiadki, ogarnął mnie szał słoiczków! Ja wiem, że te co są w sklepach są dobrze dobrane i warzywa są super, ale...ja i tak wolę zrobić swoje. Chociażby taka jest różnica, że słoiczków ze sklepu nigdy nie mogłam sprać z ubrań syna... Nie wiem jakie składniki tam dodają, bo swoje wszystkie spierałam. A poza tym, jeżeli macie dostęp do warzyw bez świństw to zawsze lepiej zrobić własne. Wtedy naprawdę wiemy z czego są robione!
Potrzebny nam będzie parowar, słoiczki małe, mikser, nakrętki i tyle!
Warzywa, owoce układamy w parowarze, ustawiamy czas i czekamy. Jabłka, gruszki, śliwki, buraki, ziemniaki, marchew, cukinia, dynia.... I wiele innych. To samo możemy zrobić z mięsem, lub pomieszac mięso z warzywami. Po ugotowaniu miksujemy na papkę, wkładamy do słoiczków, zakręcamy i pasteryzujemy. Na dnie garnka układamy pieluchę tetrową, ustawiamy słoiki, zalewamy do 3/4 wysokości wodą, przykrywamy. Po zagotowaniu zmniejszamy gaz i gotujemy około 15 minut. Pamiętajmy tylko, żeby nie zdejmować pokrywki z garnka podczas gotowania!!! niech słoiczki przestygną w garnku i gotowe!
Ja na razie zrobiłam jabłka, jabłka z burakami i cukinię z ziemniakami.
Powodzenia!


poniedziałek, 30 lipca 2012

Super przyprawy!


Chciałam Wam wszystkim polecić sklep z przyprawami i nie tylko. Ale mi przede wszystkim chodzi o przyprawy. Trafiłam do nich w poszukiwaniu gorzkich migdałów. Przy okazji poszukiwania przypraw przejrzałam ich ofertę, zaryzykowałam i jestem bardzo zadowolona! Tutaj link do strony: http://ale-raj.pl/ Przyprawy są różne, te znane i te nie znane. Ja wypróbowałam na razie kilka i urzekła mnie ich zapach i smak! Na każdej jest skład i możemy spokojnie wybrać sobie te które nam odpowiadają pod względem składników. Znalazłam kilka ciekawych, których jeszcze nie próbowałam i stwierdzam, że są cudowne! W przepisach będę o nich pisać, więc będziecie mogli sami sprawdzić!

Śniadanie dla alergika

Dzisiaj rano postanowiłam zrobić Synkowi omlet bez glutenu i mleka krowiego. Wprawdzie póki co wyrósł z alergii, ale smak różni się od pszennego, więc na zasadzie urozmaicenia, robię mu często z innych mąk i mleka. Tym razem wyszedł kukurydziano - ryżowy omlet.
Dwa jajka rozbijamy w misce, mi się udało z jajkami, gdyż u moich rodziców młode kury zaczęły się nieść, więc omlet wyszedł z czterech żółtek znajdujących się w dwóch jajkach! Trzeba korzystać póki młode hehe :) Roztrzepujemy trzepaczką i dodajemy szczyptę soli. Wlewamy dwie łyżki mleka ryżowego i mieszamy. Wsypujemy łyżkę zmielonych migdałów, starte małe jabłko, jeżeli jest to papierówka z działki własnej, to nie musimy obierać ze skóry, mieszamy, dodajemy łyżkę mąki kukurydzianej i pół łyżki skrobi kukurydzianej. Dzięki skrobi mąki inne niż pszenna są bardziej elastyczne i omlet podczas przewracania się nie rozpada. Mieszamy wszystko bardzo dokładnie i wlewamy na rozgrzany olej na patelni. Zrumieniamy z obu stron. Zaletą mleka ryżowego i mąki kukurydzianej jest to, że nie trzeba potem posypywać omleta cukrem pudrem, bo jest słodki sam z siebie.
Jest to też dobra alternatywa dla osób nie będącymi alergikami, bo zawsze fajnie zjeść tą samą potrawę o zmienionym smaku.
Smacznego!


środa, 11 lipca 2012

Zapraszam wszystkich do odwiedzania mojej nowej strony!

http://adubilowicz.wix.com/warsztatykulinarne#!

poniedziałek, 9 lipca 2012

Kurczak w mięcie


Kurczak w mięcie, sosie sojowym, imbirowym i cytrynie wyszedł przepyszny!!! Podam Wam przepis, ale niestety poprzez zabawy mojego Synka telefonem nie mam już zdjęć... Postaram się jednak jak najlepiej zobrazować potrawę.
Potrzebne nam będą dwa udka z kurczaka, takie duuuże. Ja mam z własnego chowu, więc są naprawdę niezłe. Można też wziąć ćwiartki z kurczaka, albo po prostu użyć przypraw jako marynaty do całego kurczaka. W misce mieszamy sos sojowy, sos imbirowy, sok wyciśnięty z plasterka lub dwóch cytryny i oczywiście dużo listków świeżej mięty. Cytryna nie powoduje, że potrawa jest kwaśna tylko nie jest mdła i ma bardziej wyrazisty smak. Smarujemy marynatą kurczaka i okładamy go listkami mięty, w dużej ilości, gdyż jak się okazało same listki smażone są bardzo smaczne. Odstawiamy do lodówki na 1-2 godziny. W brytfannie rozgrzewamy olej układamy kurczaka i wlewamy resztę marynaty. Obsmażamy, dolewamy troszeczkę wody i dusimy. Pod koniec dobrze jest odparować sos, żeby kurczaczek się lekko zrumienił, bo wtedy listki mięty też się przyrumienią i są po prostu rewelacyjne w smaku. Samo mięso jest kruche i ma naprawdę ciekawy smak z nutką mięty, która nie przeważa, ale idealnie się łączy z resztą składników. Dusimy, aż mięso będzie miękkie. Podajemy w zasadzie ze wszystkimi dodatkami. Ja miałam kolorowy makaron spaghetti, połamany na mniejsze kawałki i muszę powiedzieć, że po wymieszaniu z sosem z potrawy był równie smaczny, jak sam kurczak.

Wiadomo, że świeża mięta jest sezonowa, dlatego polecam zamrozić duże, ładne listki, dzięki czemu będziemy mogli robić takiego kurczaka przez cały rok!!

wtorek, 3 lipca 2012

Miętowy ryż

Wczoraj po wizycie u Dziadka na działce wróciłam z całym naręczem świeżej mięty. Zapach w całym domu jest boski, więc postanowiłam z nią trochę pokombinować. Na pierwszy ogień poszedł ryż:
Weźmy dwa woreczki ryżu, u mnie były mieszane rodzaje, rozetnijmy i wysypmy na rozgrzany olej w rondelku. Mieszajmy aż ryż zrobi się szklisty od oleju, chwilkę podsmażmy i zalejmy wodą, tak, żeby zakrywała ryż na 2 centymetry. Wsypmy 2 łyżeczki vegety (najlepiej takiej ze sklepu ze zdrową żywnością), dodajmy dwie gałązki mięty i 3-4 cm kawałek świeżego imbiru. Po zagotowaniu zmniejszmy gaz i przykryjmy tak w 3/4. Od czasu do czasu mieszajmy i pilnujmy, żeby nie wciągnął całej wody i się nie przypalił. Jak już się zrobi taki miękki, jak lubimy wyciągnijmy miętę i imbir i podajmy jako dodatek lub jako samodzielną przekąskę czy tam obiad. Podczas gotowania sprawdźmy czy jest wystarczająco słony. Ryż jest bardzo orzeźwiający i mi osobiście bardzo smakuje. W efekcie końcowym jadłam go samego, bo szkoda mi było psuć jego smak resztą obiadu!!
Polecam! Jutro robię kurczaka w mięcie. Zobaczymy co z tego wyjdzie.

Jagodowe placuszki

Ciężko przejść obojętnie obok tych małych, barwiących zęby kuleczek:) Nie da się zjeść czegoś jagodowego i próbować szachraić, że się miało z tym nic wspólnego :) Ja jestem fanką jagodowych placuszków. Oto jedna z kombinacji:

Robimy zaczyn: podgrzewamy 3 łyżki mleka, dodajemy róg z kostki drożdży (tyle ile nam się z tego rogu oderwie, byle nie pół kostki:), łyżeczkę cukru, łyżkę mąki pszennej. Mieszamy i odstawiamy w ciepłe miejsce, żeby podrosło ładnie. Do miski wlewamy szklankę mleka, dodajemy dwie łyżeczki jogurtu naturalnego, jajko, szczyptę soli. Mieszamy, następnie wsypujemy 2 łyżki mielonych migdałów, łyżkę mielonych płatków owsianych i pół łyżeczki zmielonego siemienia lnianego. Łączymy to z zaczynem i dodajemy tyle mąki, żeby wyszło gęste ciasto, tak około 2 szklanek. Na koniec dodajemy jagody, około 10 dag i mieszamy delikatnie drewnianą łyżką. Odstawiamy jeszcze na chwilkę. Rozgrzewamy na patelni masło klarowane i nakładamy chochelką ciasto na patelnie. Smażymy na złocisty kolor i przed podaniem posypujemy cukrem pudrem. Aczkolwiek najlepsze to i tak się robią, jak ostygną :)
Smacznego!