środa, 2 stycznia 2013

Siemie lniane, słonecznik i pestki z dyni

Dzisiaj korzystając z chwili czasu pouzupełniałam sobie moje przetrzebione zapasy zmielonego siemienia lnianego, ziaren słonecznika i pestek dyni. Uwielbiam je dodawać szczególnie do kotletów mielonych. Od razu nabierają smaku i takiej wyrazistości. Dodaję je zresztą do wszystkiego, czasami nawet do zup. Nie zawsze wszystko, nie zawsze razem, ale jak najczęściej. Moim zdecydowanym faworytem jest siemie lniane.
Postanowiłam trochę Wam o tych trzech ziarenkach napisać co nieco. Może nie wszystko o nich wiecie, a może po lekturze skorzystacie i też będziecie dodawać do swoich potraw... kto wie :)


Siemię lniane to małe ziarenka, w których zawarta jest niewyobrażalna ilość dobrych dla nas składników. Są bardzo dobre dla naszego brzucha. I nie tylko. Co też te małe brązowe ziarenka kryją w sobie? Na pewno kwasy organiczne i sole mineralne, między innymi magnez, żelazo i cynk. Siemię lniane "okleja" nam brzuszek od środka, łagodzi go i uspokaja, chroniąc go i resztę naszego układu trawiennego przed kwasem solnym. Wyczytałam też, że hamuje rozrost raka prostaty. To są takie zdawkowe informacje, ale uważam, że warto dodawać zmielone siemię lniane nawet do omletu. Biorąc pod uwagę, że niewielka ilość nie zmieni smaku potraw, możemy dodawać go również dzieciom. Mój synek miał refluks i właśnie taki kisiel z siemienia bardzo mu pomagał.

Ziarna słonecznika są przede wszystkim bardzo smaczne! A już jak je uprażymy na patelni to naprawdę ciężko im się oprzeć. Ziarna słonecznika zawierają aż 24% białka, więc są bardzo pożądane w naszej diecie. Zawiera również witaminy z grupy B, witaminę A oraz E. Myślę, że łyżeczka zmielonych ziaren dodana do potraw na pewno nam się kiedyś przysłuży. Cynk zawarty w ziarnach pomaga między innymi w walce z trądzikiem. W walce ze zmęczeniem i przepracowaniem również nie ma sobie równych ze względu na zawartość żelaza i magnezu.


Pestki dyni nie są moimi ulubienicami, jeżeli chodzi o smak, ale nie umniejsza to ich pozycji w mojej kuchni. Zawierają tyle błonnika i innych składników mineralnych, że jestem w stanie im wybaczyć ten dziwny smak. Dogrzebałam się do artykułu, w którym ktoś napisał, że właśnie przez ilość błonnika są dobrym narzedziem w odchudzaniu. I jak ich tu nie polubić?

Każde z tych ziarenek w jakimś stopniu przyczynia się do lepszego funkcjonowania naszego organizmu i dlatego powinniśmy zaopatrzyć się w elektryczny młynek do kawy i mielić je sobie a potem dodawać w kuchni do wszystkiego, łącznie z ciastami i koktajlami warzywnymi. Jeśli nie dziś i nie jutro, to za jakiś czas nasz organizm nam za nie podziękuje.



Tosty

Na śniadanko dzisiaj proponuję tosty, ale trochę bogatsze niż z wędliną, pieczarkami i serem. Chleb jest bardzo uniwersalny i dużo składników do niego pasuje, dzięki czemu śniadania nie muszą być nudne.

Tosty na dwie osoby:
chleb lub bułki
0,5 czerwonej cebuli
2 plastry polędwicy sopockiej
0,5 pomidora
1 mała cykoria
2 łyżki białego sera
4 plastry żółtego sera
zioła prowansalskie
imbir mielony
musztarda

Cebulę kroimy na cieniutkie krążki, które później rozczłonkowujemy. Z pomidora obieramy skórkę i kroimy w kostkę. Cykorię również kroimy w kostkę. Ser żółty i wędlinę kroimy na paski. Wszystko wrzucamy do miski i mieszamy razem z białym serem, ziołami i imbirem.

 Pieczywo smarujemy musztarda i nakładamy farsz do tostów. Możemy go trochę uklepać na tostach, żeby lepiej się trzymał.
Nastawiamy piekarnik na 220 stopni i wkładamy tosty. Pieczemy około 15 minut aż pieczywo będzie chrupiące a ser lekko roztopiony. Smacznego!!!