W sobotę dokonałam zakupu zagęszczonego słodzonego mleka w puszce. Z zamiarem zrobienia jakiegoś fajnego kremu. Gotowałam je dzisiaj pieczołowicie, po czym stwierdziłam, że oczywiście zrobię coś innego :) No i wyszedł mi budyń. Ale jest naprawdę przepyszny!!!!!!!!!!!!!
Składniki:
2 szklanki mleka
dodatkowo 1/2 szklanki mleka
3 płaskie łyżki mąki ziemniaczanej
laska wanilii
3/4 szklanki mleka skondensowanego słodzonego
2 szklanki mleka zagotowujemy z rozciętą laską wanilii. Gotujemy na zmniejszonym gazie jeszcze trochę, co by nam się aromat wanilii dobrze przedostał do mleka. wlewamy mleko skondensowane. W tym czasie w zimnym mleku rozpuszczamy mąkę ziemniaczaną, którą dodajemy do gotującej się podstawy. Mieszamy energicznie aż się zagotuje. Powinno mieć konsystencję budyniu z torebki. Jakby się okazało, że jest za rzadkie to ściągamy z ognia, dorabiamy mąki ziemniaczanej i zagotowujemy ponownie. Ta porcja starcza na 3 miseczki. Przelać w nie jeszcze gorący budyń a jak wystygnie podawać z konfiturami z wiśni. Po prostu idealne połączenie!!
Różnica w smaku z budyniem z torebki jest duża.
Można taki budyń zrobić na na mleku ryżowym, które jest z pewnością zdrowsze niż krowie z kartonu, tylko wtedy proponowałbym zrobić z mleka skondensowanego niesłodzonego, bo mleko ryżowe same w sobie jest strasznie słodkie. Można też podarować sobie mleko skondensowane i wtedy spokojnie mogą się za nie wziąć alergicy mleczni!!! Przepyszny jest budyń na mleku kozim!!! Tylko takim od kozy prosto, nie śmierdzącym, a wiem, bo swojego czasu takie posiadałam :) I nieprawdą jest, że to mleko śmierdzi! Moje nie śmierdziało! A wszyscy chętni mogą zamienić mąkę ziemniaczaną na mąkę ryżową.
Jak zwykle u mnie pełne pole do popisu dla wszystkich!!!
Miłej zabawy!
poniedziałek, 30 stycznia 2012
piątek, 27 stycznia 2012
kawusia
Czekoladowa chwilka...
W związku z ostrym nadejściem zimy myślę, że przyda nam się coś kalorycznego, żeby doładować akumulatory energetyczne hehe :) A poza tym każda pora jest dobra na pyszne czekoladowe ciacho :)
Oryginalny przepis znalazłam w którymś poradniku domowym, ale oczywiście nie byłabym sobą, jakbym czegoś nie pozmieniała :)
Składniki:
ciasto:
1 szklanka mąki pszennej
6 jaj
3/4 szklanki cukru
1 opakowanie cukru waniliowego (dobrze by było znaleźć cukier z prawdziwą wanilią, jest nieopisanie lepszy)
1 opakowanie wiórków czekoladowych, czy kropelek, obojętnie, ważne, żeby coś takiego było, bo ładniej wygląda ciasto.
szczypta soli
Krem:
2 gorzkie czekolady
2 szklanki śmietanki kremówki
20 dag serka gotowego na serniki, ja miałam o smaku waniliowym i smakował jak danio(pycha), ale można ten zwykły
2 łyżeczki żelatyny
2 żółtka
2 łyżki cukrupudru
1 torebka cukru waniliowego
Dekoracja: wiórki czekoladowe lub starta czekolada na najgrubszych oczkach
Białka ubić ze szczyptą soli na sztywną pianę. Żółtka utrzeć z cukrem i cukrem waniliowym na puszystą pianę. Mąkę przesiać i pomalutku wymieszać z żółtkami. Dodać pianę z białek, następnie wiórki czekoladowe i delikatnie wymieszać. Formę o średnicy 20 cm posmarować masłem-tylko spód.Wylać ciasto i wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na 30 minut. Po ostudzeniu przekroić go na dwie lub trzy części.
W rondelku podgrzać śmietankę i rozpuścić w niej obydwie czekolady. Ostudzić i dobrze schłodzić, wstawiając do lodówki. Żółtka i cukier puder upić na puszystą masę. Dodać serek i wymieszać. Schłodzoną czekoladową śmietanę ubijamy na sztywno z 1/3 cukru waniliowego. Połączyć z masą serową. Żelatynę rozpuścić w bardzo niewielkiej ilości wrzącej wody, wymieszać z kremem i wstawić do lodówki, żeby stężała. Następnie przekładać masą krążki ciacha i na koniec obsmarować z każdej strony pozostałym kremem. Na wierzchu posypać wiórkami czekoladowymi i wstawić do lodówki. Najlepiej na całą noc, żeby biszkopt nasiąknął kremem.
Jest naprawdę pyszne i fajnie wygląda :) Smacznego!
Oryginalny przepis znalazłam w którymś poradniku domowym, ale oczywiście nie byłabym sobą, jakbym czegoś nie pozmieniała :)
Składniki:
ciasto:
1 szklanka mąki pszennej
6 jaj
3/4 szklanki cukru
1 opakowanie cukru waniliowego (dobrze by było znaleźć cukier z prawdziwą wanilią, jest nieopisanie lepszy)
1 opakowanie wiórków czekoladowych, czy kropelek, obojętnie, ważne, żeby coś takiego było, bo ładniej wygląda ciasto.
szczypta soli
Krem:
2 gorzkie czekolady
2 szklanki śmietanki kremówki
20 dag serka gotowego na serniki, ja miałam o smaku waniliowym i smakował jak danio(pycha), ale można ten zwykły
2 łyżeczki żelatyny
2 żółtka
2 łyżki cukrupudru
1 torebka cukru waniliowego
Dekoracja: wiórki czekoladowe lub starta czekolada na najgrubszych oczkach
Białka ubić ze szczyptą soli na sztywną pianę. Żółtka utrzeć z cukrem i cukrem waniliowym na puszystą pianę. Mąkę przesiać i pomalutku wymieszać z żółtkami. Dodać pianę z białek, następnie wiórki czekoladowe i delikatnie wymieszać. Formę o średnicy 20 cm posmarować masłem-tylko spód.Wylać ciasto i wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na 30 minut. Po ostudzeniu przekroić go na dwie lub trzy części.
W rondelku podgrzać śmietankę i rozpuścić w niej obydwie czekolady. Ostudzić i dobrze schłodzić, wstawiając do lodówki. Żółtka i cukier puder upić na puszystą masę. Dodać serek i wymieszać. Schłodzoną czekoladową śmietanę ubijamy na sztywno z 1/3 cukru waniliowego. Połączyć z masą serową. Żelatynę rozpuścić w bardzo niewielkiej ilości wrzącej wody, wymieszać z kremem i wstawić do lodówki, żeby stężała. Następnie przekładać masą krążki ciacha i na koniec obsmarować z każdej strony pozostałym kremem. Na wierzchu posypać wiórkami czekoladowymi i wstawić do lodówki. Najlepiej na całą noc, żeby biszkopt nasiąknął kremem.
Jest naprawdę pyszne i fajnie wygląda :) Smacznego!
środa, 25 stycznia 2012
Nadziane ciacha
A teraz coś do tych herbatek i kaw :)
Pod wpływem chwili wyszły te o to ciacha.
Potrzebne nam będzie:
50g rodzynek
50g żurawiny suszonej
50g migdałów
50g orzechów laskowych
3 jajka ( 3 żółtka, 2 białka)
1/3 szklanki cukru trzcinowego
0,5 szklanki oleju
szczypta soli
2 płaskie łyżki mąki ziemniaczanej
3 czubate łyżki mielonych mogdałów
kilka kropli olejku migdałowego
0,5 łyżeczki proszku do pieczenia
bakalie zalać wrzątkiem. Migdały i orzechy brać ze skórki i pokroić na mniejsze kawałki. Z białek i szczypty soli ubić pianę. Żółtka utrzeć z cukrem na puszystą masę. Dodać mielone migdały, mąki, proszek ( po trochu, nie wszystko na raz ), olej, olejek migdałowy i na końcu pianę z białek. Do tej pory możemy mieszać mikserem. Ale bakalie jak już wrzucimy to wymieszajmy łyżką. Ciasto powinno być gęste. Dużą blachę wykładamy papierem do pieczenia i nakładamy łyżką porcje ciasta odpowiadające naszym fantazjom co do wielkości ciastek :) Ja oczywiście zrobiłam duże :) Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez 15-20 minut. Zaglądajmy do nich, bo naprawdę szybko się pieką!
Są mięciutkie a przez bakalie chrupiące. Nie są słodkie, jak ktoś woli słodsze to więcej cukru. Jak ktoś chce wersję light to bez żółtek, na samych białkach! Też wyjdą. I mąkę białą na mąkę z pełnego przemiału. A wersja dla alergików glutenowych jest taka, że zwiększamy mąkę ziemniaczaną do 4 łyżek a pszenną zamieniamy na mąkę kukurydzianą i kasztanową. Zresztą nie alergicy też tej opcji mogą spróbować, bo mąka kasztanowa nadaje fajny smak i jest dużo zdrowsza niż mąka pszenna.
Także zapraszam do próbowania, bo smaczne i sycące :)
Pod wpływem chwili wyszły te o to ciacha.
Potrzebne nam będzie:
50g rodzynek
50g żurawiny suszonej
50g migdałów
50g orzechów laskowych
3 jajka ( 3 żółtka, 2 białka)
1/3 szklanki cukru trzcinowego
0,5 szklanki oleju
szczypta soli
2 płaskie łyżki mąki ziemniaczanej
3 czubate łyżki mielonych mogdałów
kilka kropli olejku migdałowego
0,5 łyżeczki proszku do pieczenia
bakalie zalać wrzątkiem. Migdały i orzechy brać ze skórki i pokroić na mniejsze kawałki. Z białek i szczypty soli ubić pianę. Żółtka utrzeć z cukrem na puszystą masę. Dodać mielone migdały, mąki, proszek ( po trochu, nie wszystko na raz ), olej, olejek migdałowy i na końcu pianę z białek. Do tej pory możemy mieszać mikserem. Ale bakalie jak już wrzucimy to wymieszajmy łyżką. Ciasto powinno być gęste. Dużą blachę wykładamy papierem do pieczenia i nakładamy łyżką porcje ciasta odpowiadające naszym fantazjom co do wielkości ciastek :) Ja oczywiście zrobiłam duże :) Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez 15-20 minut. Zaglądajmy do nich, bo naprawdę szybko się pieką!
Są mięciutkie a przez bakalie chrupiące. Nie są słodkie, jak ktoś woli słodsze to więcej cukru. Jak ktoś chce wersję light to bez żółtek, na samych białkach! Też wyjdą. I mąkę białą na mąkę z pełnego przemiału. A wersja dla alergików glutenowych jest taka, że zwiększamy mąkę ziemniaczaną do 4 łyżek a pszenną zamieniamy na mąkę kukurydzianą i kasztanową. Zresztą nie alergicy też tej opcji mogą spróbować, bo mąka kasztanowa nadaje fajny smak i jest dużo zdrowsza niż mąka pszenna.
Także zapraszam do próbowania, bo smaczne i sycące :)
Próbki herbat
Jakiś czas temu na innym blogu znalazłam informację o darmowych próbkach herbat i kaw. Jeżeli mamy swojego bloga trzeba napisać do Szlachetnego smaku i dostaniemy próbki. Później na naszym blogu musimy coś na ich temat napisać. Co też właśnie czynię. Dostałam trzy próbki: dwie herbaty i jedną kawy. Porcje, tak w sam raz na jeden kubek.
A to właśnie te próbki. Na wieczór zrobiłam sobie Uroki lasu, z racji tego, że to zielona. Smaczna i delikatna. Wg opisu na stornie szlachetnego smaku wzbogacona o czarną porzeczkę, jeżynę, malinę, jabłko i płatki słonecznika. Ja polecam. Bardzo smaczna.
Power tea z racji nazwy zostawiam na rano :) Chociaż to rum z wiśnią to nie wiem :) Ale już taką piłam, więc mogę powiedzieć, że dobra jest. Bardzo aromatyczna.
Co do kawy to też napiszę później. Z innych mogę jeszcze polecić czerwonego kapturka. Jest przepyszną czarną herbatą z dodatkiem maliny. Moje dziecko za nią przepada!
Także zapraszam na stronę www.szlachetnysmak.pl
Jeżeli lubicie herbatki i kawy to popróbujcie!!!!
A to właśnie te próbki. Na wieczór zrobiłam sobie Uroki lasu, z racji tego, że to zielona. Smaczna i delikatna. Wg opisu na stornie szlachetnego smaku wzbogacona o czarną porzeczkę, jeżynę, malinę, jabłko i płatki słonecznika. Ja polecam. Bardzo smaczna.
Power tea z racji nazwy zostawiam na rano :) Chociaż to rum z wiśnią to nie wiem :) Ale już taką piłam, więc mogę powiedzieć, że dobra jest. Bardzo aromatyczna.
Co do kawy to też napiszę później. Z innych mogę jeszcze polecić czerwonego kapturka. Jest przepyszną czarną herbatą z dodatkiem maliny. Moje dziecko za nią przepada!
Także zapraszam na stronę www.szlachetnysmak.pl
Jeżeli lubicie herbatki i kawy to popróbujcie!!!!
piątek, 20 stycznia 2012
Truskawkowe muffinki
Z okazji dnia dziadka i babci postanowiłam swojemu dziadkowi upiec co nieco, co by miał czym gości częstować :) Dzisiaj będą muffinki a jutro drugie, bo szkoda mi go kroić na razie hehe:)
Oczywiście na początku koncepcja muffinek była całkiem inna, ale jak to bywa na polu walki, różne rzeczy się zdarzają :)
Składniki:
2 szklanki mąki pszennej
1 cukier waniliowy
pół szklanki cukru
2 jajka
1 szklanka mleka
pół szklanki oleju
łyżeczka proszku do pieczenia
3 łyżki czubate serka waniliowego
12 truskawek (mrożonych z racji pory roku)
1 cukier waniliowy i cynamon do posypania
serek mascarpone do nadziewania
Mąkę przesiać do miski, dodać proszek, cukry, jajka, olej, mleko, serek i wszystko wymieszać. W formie do muffinek poukładać papilotki, albo posmarować ją masłem. Nalać do 3/4 wysokości ciasta. Powkładać truskawki, wcześniej przelane gorącą wodą. Zalać resztą ciasta.
Posypać cukrem waniliowym i cynamonem. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 200 stopni. Pieczemy około 20 minut, do suchego patyczka. Ale... Podczas pieczenia ciastka nam tak fajnie urosną, i truskawka prawie wyjdzie na zewnątrz.
Natomiast, jak wyciągniemy je z piekarnika i zaczną stygnąć zrobi się dziurka w miejscu truskawki. Nie panikujmy!!!! :) Napakujmy tam serka mascarpone!!!! Ile się go tam zmieści.
Po prostu rewelacja. Cukier na wierzchu stworzył chrupiącą skórkę a połączenie truskawki z mascarpone jest po prostu idealne.
Smacznego!!!
Oczywiście na początku koncepcja muffinek była całkiem inna, ale jak to bywa na polu walki, różne rzeczy się zdarzają :)
Składniki:
2 szklanki mąki pszennej
1 cukier waniliowy
pół szklanki cukru
2 jajka
1 szklanka mleka
pół szklanki oleju
łyżeczka proszku do pieczenia
3 łyżki czubate serka waniliowego
12 truskawek (mrożonych z racji pory roku)
1 cukier waniliowy i cynamon do posypania
serek mascarpone do nadziewania
Mąkę przesiać do miski, dodać proszek, cukry, jajka, olej, mleko, serek i wszystko wymieszać. W formie do muffinek poukładać papilotki, albo posmarować ją masłem. Nalać do 3/4 wysokości ciasta. Powkładać truskawki, wcześniej przelane gorącą wodą. Zalać resztą ciasta.
Posypać cukrem waniliowym i cynamonem. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 200 stopni. Pieczemy około 20 minut, do suchego patyczka. Ale... Podczas pieczenia ciastka nam tak fajnie urosną, i truskawka prawie wyjdzie na zewnątrz.
Natomiast, jak wyciągniemy je z piekarnika i zaczną stygnąć zrobi się dziurka w miejscu truskawki. Nie panikujmy!!!! :) Napakujmy tam serka mascarpone!!!! Ile się go tam zmieści.
Po prostu rewelacja. Cukier na wierzchu stworzył chrupiącą skórkę a połączenie truskawki z mascarpone jest po prostu idealne.
Smacznego!!!
środa, 18 stycznia 2012
Oliwy i oleje
Z reguły nie zastanawiamy się nad doborem oleju czy oliwy. Bierzemy reklamowany olej lub po prostu oliwę z oliwek. A jednak jest to ważna część każdej potrawy i warto poświęcić chwilkę na jej wybór. Postaram się trochę przybliżyć ten temat.
Jeżeli chodzi o oliwę z oliwek to jej smak, zapach czy kolor zależy od gatunku oliwek, pory ich zbierania i sposobu przetrzymywania. Jeżeli oliwa ma bardzo wyraźny, wręcz kwaśny smak to nie znaczy, że jest niedobra, tylko, że jest intensywna i zbierana w najlepszym momencie, zanim do końca dojrzała. Dzięki temu zachowała, jak najwięcej drogocennych składników czyli antyutleniaczy. Gatunki oliw miesza się ze sobą, dzięki temu mamy różne rodzaje, które możemy dopasować do konkretnych potraw. Te o mocniejszym, intensywniejszym smaku i aromacie możemy używać do zup albo do marynowania. Te łagodniejsze do sałatek, żeby nie zdominować smaku warzyw.Jeżeli ktoś lubi smak oliwy to nie musi się przejmować niczym :)
Oliwa z oliwek nie nadaje się do spożycia dopiero gdy zmienia barwę na czerwoną lub pomarańczową. Jest to oznaka jej utlenienia przez złe przechowywanie. Musimy pamiętać, że oliwa nie lubi światła. Musimy ją trzymać w brązowej szklanej butelce, tam, gdzie nie dochodzi słońce.
Oliwa to jednakże nie jedyny tłuszcz płynny do gotowania.
Rodzai jest dużo i każdy do czego innego.
Olej rzepakowy- ma charakterystyczny zapach, jest bardzo zdrowy i nadaje się do wszystkiego, zup, smażenia i sałatek.
Olej słonecznikowy- posiada obojętny smak i przyjemny zapach. Idealny do sałatek, gdyż nie zmienia smaku, ale można go również używać o wszystkiego innego.
Olej z pestek winogron- nie posiada zapachu ani smaku, wytrzymały na wysokie temperatury, uniwesalny w zastosowaniu.
Olej ryżowy- (mój ulubiony) jest idealny do smażenia! Przez wysoką temperaturę smolenia podczas smażenia nie śmierdzi tak! Jest ogromna różnica w porównaniu z innymi olejami. Odkąd go odkryłam, nie używam innego.Do sałatek i ciast też się idealnie nadaje.
Olej sezamowy- tłoczony na zimno, można go używać do sałatek izup, nie wolno na nim smażyć!
Olej z orzechów włoskich- ma intensywny smak i zapach,świetny do sałatek, sosów, żeby wyostrzyć smak. Polecam! Drogi jak szlag, ale warto go mieć :)
Olej z pestek dyni- Ma orzechowo- owocowy smak, do polewania lodów, zup, sosów i sałatek.
Olej kukurydziany- idealnie komponuje się z popcornem:) też go bardzo lubię, nadaje się do wszystkiego i warto mieć go w kuchni. Ryba smażona na nim ma bardzo ciekawy smak.
Olej lniany- jest najzdrowszy ze wszystkich olei, zawiera potężną dawkę kwasów Omega3 i Omega6. Ma intensywny smak i zapach,ale warto się przemóc. Łyżka tego oleju dziennie a możemy być pewni, że nasz mózg i organizm będzie lepiej funkcjonować. Nie nadaje się do smażenia, ale można go przemycać w zupach :)
Teraz możemy wybierać i przebierać i do każdej potrawy używać innego :) Miłego próbowania!!!
Jeżeli chodzi o oliwę z oliwek to jej smak, zapach czy kolor zależy od gatunku oliwek, pory ich zbierania i sposobu przetrzymywania. Jeżeli oliwa ma bardzo wyraźny, wręcz kwaśny smak to nie znaczy, że jest niedobra, tylko, że jest intensywna i zbierana w najlepszym momencie, zanim do końca dojrzała. Dzięki temu zachowała, jak najwięcej drogocennych składników czyli antyutleniaczy. Gatunki oliw miesza się ze sobą, dzięki temu mamy różne rodzaje, które możemy dopasować do konkretnych potraw. Te o mocniejszym, intensywniejszym smaku i aromacie możemy używać do zup albo do marynowania. Te łagodniejsze do sałatek, żeby nie zdominować smaku warzyw.Jeżeli ktoś lubi smak oliwy to nie musi się przejmować niczym :)
Oliwa z oliwek nie nadaje się do spożycia dopiero gdy zmienia barwę na czerwoną lub pomarańczową. Jest to oznaka jej utlenienia przez złe przechowywanie. Musimy pamiętać, że oliwa nie lubi światła. Musimy ją trzymać w brązowej szklanej butelce, tam, gdzie nie dochodzi słońce.
Oliwa to jednakże nie jedyny tłuszcz płynny do gotowania.
Rodzai jest dużo i każdy do czego innego.
Olej rzepakowy- ma charakterystyczny zapach, jest bardzo zdrowy i nadaje się do wszystkiego, zup, smażenia i sałatek.
Olej słonecznikowy- posiada obojętny smak i przyjemny zapach. Idealny do sałatek, gdyż nie zmienia smaku, ale można go również używać o wszystkiego innego.
Olej z pestek winogron- nie posiada zapachu ani smaku, wytrzymały na wysokie temperatury, uniwesalny w zastosowaniu.
Olej ryżowy- (mój ulubiony) jest idealny do smażenia! Przez wysoką temperaturę smolenia podczas smażenia nie śmierdzi tak! Jest ogromna różnica w porównaniu z innymi olejami. Odkąd go odkryłam, nie używam innego.Do sałatek i ciast też się idealnie nadaje.
Olej sezamowy- tłoczony na zimno, można go używać do sałatek izup, nie wolno na nim smażyć!
Olej z orzechów włoskich- ma intensywny smak i zapach,świetny do sałatek, sosów, żeby wyostrzyć smak. Polecam! Drogi jak szlag, ale warto go mieć :)
Olej z pestek dyni- Ma orzechowo- owocowy smak, do polewania lodów, zup, sosów i sałatek.
Olej kukurydziany- idealnie komponuje się z popcornem:) też go bardzo lubię, nadaje się do wszystkiego i warto mieć go w kuchni. Ryba smażona na nim ma bardzo ciekawy smak.
Olej lniany- jest najzdrowszy ze wszystkich olei, zawiera potężną dawkę kwasów Omega3 i Omega6. Ma intensywny smak i zapach,ale warto się przemóc. Łyżka tego oleju dziennie a możemy być pewni, że nasz mózg i organizm będzie lepiej funkcjonować. Nie nadaje się do smażenia, ale można go przemycać w zupach :)
Teraz możemy wybierać i przebierać i do każdej potrawy używać innego :) Miłego próbowania!!!
Smażony makaron
Smażony makaron to jest jedna z moich ulubionych potraw. Coś w niej jest takiego, że na samą myśl cieknie mi ślinka!!!
Smażony makaron
makaron spaghetti lub inny chiński o takim kształcie
1 papryka czerwona
1 papryka zielona
pędy bambusa w zalewie
1-2 jajka
sól, pieprz
sos sojowy
curry
zioła prowansalskie
olej lub oliwa z oliwek
plaska łyżeczka koncentratu pomidorowego lub łyżka ketchupu, żeby nadać kwaskowego smaku
imbir
Ugotować makaron. Papryki pokroić w paseczki, pędy odsączyć, dodajmy tyle, na ile mamy ochoty. Wsypać to na rozgrzany olej w woku, skropić sosem sojowym i podsmażyć lekko, żeby były chrupiące. Dodać makaron, możemy go wcześniej trochę pokroić, ale straci wtedy wygląd. Wbić jajka, dodać przyprawy, koncentrat i doprawić do smaku. Podsmażać i mieszać energicznie, żeby jajka się dobrze połączyły z makaronem. Gdy będzie już gotowe przekładamy do miseczek.
Potrawa nie jest skomplikowana i można do niej wykorzystać pozostałości po obiadach z całego tygodnia, tzw. przegląd lodówki.
Smacznego!
Smażony makaron
makaron spaghetti lub inny chiński o takim kształcie
1 papryka czerwona
1 papryka zielona
pędy bambusa w zalewie
1-2 jajka
sól, pieprz
sos sojowy
curry
zioła prowansalskie
olej lub oliwa z oliwek
plaska łyżeczka koncentratu pomidorowego lub łyżka ketchupu, żeby nadać kwaskowego smaku
imbir
Ugotować makaron. Papryki pokroić w paseczki, pędy odsączyć, dodajmy tyle, na ile mamy ochoty. Wsypać to na rozgrzany olej w woku, skropić sosem sojowym i podsmażyć lekko, żeby były chrupiące. Dodać makaron, możemy go wcześniej trochę pokroić, ale straci wtedy wygląd. Wbić jajka, dodać przyprawy, koncentrat i doprawić do smaku. Podsmażać i mieszać energicznie, żeby jajka się dobrze połączyły z makaronem. Gdy będzie już gotowe przekładamy do miseczek.
Potrawa nie jest skomplikowana i można do niej wykorzystać pozostałości po obiadach z całego tygodnia, tzw. przegląd lodówki.
Smacznego!
wtorek, 17 stycznia 2012
Marynaty
Czasami mięsko dobrze jest zamarynować, nawet, jeżeli mamy robić zwykłe kotlety. Ja osobiście uwielbiam robić marynaty do mies, mieszać, wymyślać. Człowiek pobudza zmysły i kubki smakowe a efekt prawie zawsze jest nieoczekiwany :) Najfajniejsze w marynatach jest to, że nigdy nie trzeba się trzymać żadnych norm. Za każdym razem możemy coś zmienić, dodać coś innego, zmienić ilość. Pełne pole do popisu. Napiszę tu kilka moich własnych, ale tak jak mówię, sama nigdy nie trzymam się ścisłych ilości, więc każdy może dopasować coś dla siebie.
Jak wiadomo do każdego rodzaju mięsa pasuje coś innego.
Marynata do drobiu
1 pomarańcza
1cytryna
sos sojowy
2-3 ząbki czosnku
oliwa z oliwek
sól, pieprz ziołowy
Pomarańcze i cytrynę umyć, sparzyć, skórki zetrzeć, a sok wycisnąć. Oliwę wlać do miski lub do zamykanego pojemnika. Czosnek poszatkować lub wycisnąć. Ilość składników jest dowolna. W zależności czy wolimy bardziej słone czy bardziej pieprzne. Generalnie łączymy wszystkie składniki i wkładamy do nich albo piersi z kurczaka, albo kotlety z filetu z indyka, możemy też spróbować z piersiami z kaczki. Czas marynowania to minimalnie 24 godziny, ale 48 też nie zaszkodzi.
Marynata do schabu
Jak wiadomo, schab dobrze komponuje się ze śliwką i słodkimi przyprawami. To zaczynamy.
olej lub oliwa z oliwek
sos sojowy
sól, pieprz
słodka papryka (dużo)
czosnek 4-5 ząbki
powidła śliwkowe około 2 łyżki
krem z kasztanów tak około pół łyżki
kieliszek czerwonego wina
imbir
mielony kminek
starta gałka muszkatułowa
zmielone siemie lniane
3-4 goździki
sos chilli słodko-kwaśny
Zawsze można po swojemu coś dodać, odjąć, kombinować do woli.
Jeżeli chcemy marynować większy kawałek mięsa, to musimy zrobić gęstszą marynatę i marynować minimum 48 godzin.
Marynata do szynki
Szynka zawsze kojarzy mi się z tradycją. Dlatego dużo tu czosnku i ziół.
olej lub oliwa z oliwek
główka czosnku
sól, pieprz
sos sojowy
kieliszek wódki
zioła: natka pietruszki, rozmaryn, tymianek
zmielone siemie lniane
zmielony lub rozdrobniony w moździerzu jałowiec, gorczyca
2-3 listki laurowe
starta gałka muszkatułowa
Szynka kulka jest z reguły dość duża,dlatego marynatę zrób gęstszą i marynuj minimum 48 godzin.
Jak wiadomo do każdego rodzaju mięsa pasuje coś innego.
Marynata do drobiu
1 pomarańcza
1cytryna
sos sojowy
2-3 ząbki czosnku
oliwa z oliwek
sól, pieprz ziołowy
Pomarańcze i cytrynę umyć, sparzyć, skórki zetrzeć, a sok wycisnąć. Oliwę wlać do miski lub do zamykanego pojemnika. Czosnek poszatkować lub wycisnąć. Ilość składników jest dowolna. W zależności czy wolimy bardziej słone czy bardziej pieprzne. Generalnie łączymy wszystkie składniki i wkładamy do nich albo piersi z kurczaka, albo kotlety z filetu z indyka, możemy też spróbować z piersiami z kaczki. Czas marynowania to minimalnie 24 godziny, ale 48 też nie zaszkodzi.
Marynata do schabu
Jak wiadomo, schab dobrze komponuje się ze śliwką i słodkimi przyprawami. To zaczynamy.
olej lub oliwa z oliwek
sos sojowy
sól, pieprz
słodka papryka (dużo)
czosnek 4-5 ząbki
powidła śliwkowe około 2 łyżki
krem z kasztanów tak około pół łyżki
kieliszek czerwonego wina
imbir
mielony kminek
starta gałka muszkatułowa
zmielone siemie lniane
3-4 goździki
sos chilli słodko-kwaśny
Zawsze można po swojemu coś dodać, odjąć, kombinować do woli.
Jeżeli chcemy marynować większy kawałek mięsa, to musimy zrobić gęstszą marynatę i marynować minimum 48 godzin.
Marynata do szynki
Szynka zawsze kojarzy mi się z tradycją. Dlatego dużo tu czosnku i ziół.
olej lub oliwa z oliwek
główka czosnku
sól, pieprz
sos sojowy
kieliszek wódki
zioła: natka pietruszki, rozmaryn, tymianek
zmielone siemie lniane
zmielony lub rozdrobniony w moździerzu jałowiec, gorczyca
2-3 listki laurowe
starta gałka muszkatułowa
Szynka kulka jest z reguły dość duża,dlatego marynatę zrób gęstszą i marynuj minimum 48 godzin.
niedziela, 15 stycznia 2012
Kasze
Ciąg dalszy zamienników do ziemniaków. Teraz czas na kasze.
Większość z nas jak już je kasze to gryczaną albo jęczmienną. A są też inne. Ale po kolei.
Zacznijmy od kaszy jęczmiennej jest ona źródłem kwasu foliowego i cynku oraz dostarcza nam witaminę PP. Najczęściej używamy jej do gotowania krupniku, który jest zresztą bardzo zdrowy dla naszych brzuszków. Jest też rewelacyjna jako dodatek do drugiego dania. Więcej dobroczynnych składników ma kasza gryczana. Zawiera największe ilości wapnia, magnezu, żelaza, błonnika oraz witamin z grupy B. Występuje w dwóch rodzajach: prażona i nieprażona. Prażona ma bardziej wyrazisty smak, ale nieprażona jest lżej strawna i delikatniejsza. Częściej używa się jej do drugich dań, raczej nie pasuje do zupy. Ze zmielonej kaszy uzyskuje się mąkę, która jest świetna do wypieków i jest bezglutenowa. Za to do klopsików i pasztetów, aby się nie rozpadały najlepsza jest kasza manna. Można jej używać oczywiście także do zup, a na gęsto ugotowana z sokiem owocowym idealnie pasuje na śniadanie. Na śniadanie pasuje również kasza jaglana. Jest pozyskiwana z ziaren prosa i jest bezglutenowa. Ugotowana pół na pół w wodzie i mleku ryżowym z odrobiną dżemu lub musu owocowego super pasuje na śniadanie dla dziecka, zarówno alergicznego, jak i zdrowego. Jest bardzo pożywna i syta. Dobrze komponuje się też z sosami i w sałatkach. Bardzo dobrze smakuje na słodko. Jako zagęszczacz do mięs czy zup polecam również kaszkę kukurydzianą. Jest ona bogatym źródłem błonnika, beta-karotenu, oraz witaminy PP i B1. Robi się z niej polentę. Podczas gotowania trzeba uważać, bo lubi się przypalać. Jest, jak to kukurydza słodka w smaku, więc jak już ją ugotujemy, możemy sobie osłodzić dzień :)
Większość z nas jak już je kasze to gryczaną albo jęczmienną. A są też inne. Ale po kolei.
Zacznijmy od kaszy jęczmiennej jest ona źródłem kwasu foliowego i cynku oraz dostarcza nam witaminę PP. Najczęściej używamy jej do gotowania krupniku, który jest zresztą bardzo zdrowy dla naszych brzuszków. Jest też rewelacyjna jako dodatek do drugiego dania. Więcej dobroczynnych składników ma kasza gryczana. Zawiera największe ilości wapnia, magnezu, żelaza, błonnika oraz witamin z grupy B. Występuje w dwóch rodzajach: prażona i nieprażona. Prażona ma bardziej wyrazisty smak, ale nieprażona jest lżej strawna i delikatniejsza. Częściej używa się jej do drugich dań, raczej nie pasuje do zupy. Ze zmielonej kaszy uzyskuje się mąkę, która jest świetna do wypieków i jest bezglutenowa. Za to do klopsików i pasztetów, aby się nie rozpadały najlepsza jest kasza manna. Można jej używać oczywiście także do zup, a na gęsto ugotowana z sokiem owocowym idealnie pasuje na śniadanie. Na śniadanie pasuje również kasza jaglana. Jest pozyskiwana z ziaren prosa i jest bezglutenowa. Ugotowana pół na pół w wodzie i mleku ryżowym z odrobiną dżemu lub musu owocowego super pasuje na śniadanie dla dziecka, zarówno alergicznego, jak i zdrowego. Jest bardzo pożywna i syta. Dobrze komponuje się też z sosami i w sałatkach. Bardzo dobrze smakuje na słodko. Jako zagęszczacz do mięs czy zup polecam również kaszkę kukurydzianą. Jest ona bogatym źródłem błonnika, beta-karotenu, oraz witaminy PP i B1. Robi się z niej polentę. Podczas gotowania trzeba uważać, bo lubi się przypalać. Jest, jak to kukurydza słodka w smaku, więc jak już ją ugotujemy, możemy sobie osłodzić dzień :)
Zamienniki do ziemniaków
Nasza kuchnia opiera się na ziemniakach do każdego dania. A może tak coś zmienić?
Zacznijmy od makaronu
Makaronów jest wiele rodzajów i nawet kolorów. Czasami najlepiej po prostu przejść się po sklepie i zobaczyć, który nam się spodoba, czy jak ja to mówię, który do nas przemówi. Praktycznie każdy makaron można podać do każdego dania. Nie ma reguły, że gwiazdki do zupy a kokardki do sosów. Podczas wyboru makaronu należy patrzeć z jakiej mąki jest zrobiony i ile zawiera jaj. Kiedyś robiło się makaron tylko w domu, teraz ta moda wraca, ale ja osobiście pamiętam ile miejsca zajmuje suszenie takiego makaronu. Do rosołu można sobie samemu zrobić, ale takich kokardek to bym się już nie podjęła :) Ja jestem fanką kolorowych makaronów. Uwielbiam sałatki z makaronem. Do zup najbardziej lubię gniazda czy jak to się fachowo mówi wstążki.
Rodzaje makaronów:
Kokardki zwane inaczej motylkami. Przez to, że się nie rozgotowują i nie kleją są idealne do sałatek,jak również do sosów, na przykład do bitek wołowych :)
Lasagne tego makaronu nie potrzeba przedstawiać. Robi się z niego jedno z moich ulubionych dań. Nie ma potrzeby gotowania makaronu przed użyciem, ale ja go zawsze podgotowuje, bo lepiej się zapieka. Zresztą, jak oglądałam kiedyś program kulinarny mojego ulubionego brytyjskiego szefa kuchni to zawsze ten makaron był miękki i elastyczny. To mnie natchnęło,że coś źle z tym robię i po upieczeniu miejscami był twardy i niefajny.
Muszelki ich wielkość jest różna, od malutkich do wielkich! Te najmniejsze są idealne dla dzieci, zarówno do zup, jak i sosów. Podczas nauki samodzielnego jedzenia najłatwiej wkłada się do buzi :) Te największe są idealne na imprezy, nafaszerowane i ułożone na talerzu różnymi nadzieniami, stwarzają niesamowity efekt, przez co chętnie się po nie sięga. Oczy by jadły...:)
Rurki też występują w różnych wielkościach. Te mniejsze, klasyczne do sosów, zapiekanek i sałatek a te największe tzw. cannelloni do faszerowania i zapiekania.
Spaghetti najpopularniejszy w Polsce makaron. Z mięsem mielonym w sosie pomidorowym, posypanym serem i wszyscy się cieszą :) Także bywa kolorowy, co jeszcze zwiększa jego walory.
Kształt, kolor nie stanowi już problemu. Dla alergików pokarmowych proponuję makarony z mąki kukurydzianej, które są rewelacyjne oraz makarony ryżowe. Te ostatnie świetnie się nadają do potraw z woka, jaki do zup. Dla osób chcących trochę zdrowszy makaron lepszy będzie makaron z mąki z pełnego przemiału. Teraz makaron robiony jest praktycznie z każdego rodzaju mąki. Świetne są makarony z kuchni chińskiej z mąki gryczanej z różnymi dodatkami.
Zacznijmy od makaronu
Makaronów jest wiele rodzajów i nawet kolorów. Czasami najlepiej po prostu przejść się po sklepie i zobaczyć, który nam się spodoba, czy jak ja to mówię, który do nas przemówi. Praktycznie każdy makaron można podać do każdego dania. Nie ma reguły, że gwiazdki do zupy a kokardki do sosów. Podczas wyboru makaronu należy patrzeć z jakiej mąki jest zrobiony i ile zawiera jaj. Kiedyś robiło się makaron tylko w domu, teraz ta moda wraca, ale ja osobiście pamiętam ile miejsca zajmuje suszenie takiego makaronu. Do rosołu można sobie samemu zrobić, ale takich kokardek to bym się już nie podjęła :) Ja jestem fanką kolorowych makaronów. Uwielbiam sałatki z makaronem. Do zup najbardziej lubię gniazda czy jak to się fachowo mówi wstążki.
Rodzaje makaronów:
Kokardki zwane inaczej motylkami. Przez to, że się nie rozgotowują i nie kleją są idealne do sałatek,jak również do sosów, na przykład do bitek wołowych :)
Lasagne tego makaronu nie potrzeba przedstawiać. Robi się z niego jedno z moich ulubionych dań. Nie ma potrzeby gotowania makaronu przed użyciem, ale ja go zawsze podgotowuje, bo lepiej się zapieka. Zresztą, jak oglądałam kiedyś program kulinarny mojego ulubionego brytyjskiego szefa kuchni to zawsze ten makaron był miękki i elastyczny. To mnie natchnęło,że coś źle z tym robię i po upieczeniu miejscami był twardy i niefajny.
Muszelki ich wielkość jest różna, od malutkich do wielkich! Te najmniejsze są idealne dla dzieci, zarówno do zup, jak i sosów. Podczas nauki samodzielnego jedzenia najłatwiej wkłada się do buzi :) Te największe są idealne na imprezy, nafaszerowane i ułożone na talerzu różnymi nadzieniami, stwarzają niesamowity efekt, przez co chętnie się po nie sięga. Oczy by jadły...:)
Rurki też występują w różnych wielkościach. Te mniejsze, klasyczne do sosów, zapiekanek i sałatek a te największe tzw. cannelloni do faszerowania i zapiekania.
Spaghetti najpopularniejszy w Polsce makaron. Z mięsem mielonym w sosie pomidorowym, posypanym serem i wszyscy się cieszą :) Także bywa kolorowy, co jeszcze zwiększa jego walory.
Kształt, kolor nie stanowi już problemu. Dla alergików pokarmowych proponuję makarony z mąki kukurydzianej, które są rewelacyjne oraz makarony ryżowe. Te ostatnie świetnie się nadają do potraw z woka, jaki do zup. Dla osób chcących trochę zdrowszy makaron lepszy będzie makaron z mąki z pełnego przemiału. Teraz makaron robiony jest praktycznie z każdego rodzaju mąki. Świetne są makarony z kuchni chińskiej z mąki gryczanej z różnymi dodatkami.
Bitki wołowe
Jak zobaczymy w sklepie śliczny, krwisto czerwony kawałek wołowiny pieczeniowej to aż się prosi, żeby je rozbić i przyrządzić mięciutkie, rozpływające się w ustach bitki w aksamitnym sosie.
Zanim napiszę przepis, kilka rad i ciekawostek o obróbce mięsa. Czasami można się fajnych i przydatnych rzeczy dowiedzieć lub usłyszeć od innych.
Wiadomo, że przed każdą obróbką mięso należy dobrze umyć. Jednakże powinniśmy to zrobić zanim pokroimy je na jakiekolwiek kawałki, gdyż nie wypłuczemy w ten sposób soków i nie dostaną się do środka zarazki z zewnatrz i naszych rąk.
Należy też pamiętać, żeby nie rozmrażać mięsa w wodzie. Po pierwsze traci smak i wszystko, co ważne i dobre w tym mięsie zostaje w tej wodzie, a po drugie zanieczyszczenia z wody przedostają się do środka. Nie mówiąc już o kolorze mięsa. Najlepiej dzień wcześniej wyjąć z zamrażarki i ułożyć na samym dole lodówki.
Zanim zaczniemy kroić mięso, dobrze jest je obejrzeć, szczególnie w przypadku wołowiny. Powinniśmy kroić prostopadle do włókien.
Samo mięso powinno być jasno czerwone, wtedy wiadomo, że jest młode. Im ciemniejsze tym starsze i tym twardsze będzie.
Jeżeli robimy bitki, to trzeba mięso rozbić. Jest oczywiście wiele sposobów, moja koleżanka na przykład używa do tego butelki po piwie :) Jednakże z takich bardziej konwencjonalnych metod to wystarczy nam tłuczek. Powinien być gładki, żeby nie poszarpał mięsa. Ewentualnie zawińmy mięso w grubą folię. Możemy też mięso rozwałkować wałkiem do ciasta.
Czasami wołowina trafia nam się twarda mimo wszystko. Dlatego ja, prawie za każdym razem ją mrożę. Może to tylko moje złudzenie, ale wydaje mi się, że jest wtedy bardziej krucha.
Możemy też mięso zamarynować. Przepisy na różne marynaty napiszę o osobnym poście, ale ważne jest, żeby do marynaty dodać jakiś "zmiękczacz". Może to być ocet balsamiczny lub kieliszek alkoholu: brandy, wódka lub wino, w zależności od mięsa i smaku marynaty.
Przejdźmy do przepisu.
Bitki wołowe
1 kg pieczeni wołowej
olej
liść laurowy 3-4 sztuki
ziele angielskie 4-5 ziarenek
jałowiec 4-5 ziarenek
gorczyca 1 łyżka (ziarna)
pieprz czarny lub kolorowy 5-6 ziarenek
sól
sos sojowy
imbir
papryka czerwona słodka
papryka czerwona ostra
3-4 kromki pszennego chleba
śmietana
mąka pszenna
cebula duża 1 sztuka
czosnek 2-3 ząbki
Mięso kroimy na plastry i rozbijamy. Uważamy, żeby dziur nie porobić. na patelni rozgrzewamy olej i obsmażamy plastry mięsa. Należy zachować szczególną ostrożność, bo będzie pryskało. Można mięso trochę oprószyć mąką, wtedy powinno trochę mniej pryskać. Przełożyć je do garnka, zlać cały olej z wywarem, który się wytrąci podczas obsmażania. Dolać wody, tak, żeby przykrywało mięsko. Wrzucić przyprawy i gotować na małym ogniu, pod przykryciem. jakby zaczynało kipieć to leciutko uchylić pokrywkę, żeby para miała swobodne ujście. Cebulę drobno pokroić a czosnek posiekać. Podsmażyć na oleju i dodać do mięsa. Mniej więcej po godzinie gotowania dodać chleb. Gotować dopóki chleb się nie rozgotuje. Mięso i ziarenka przypraw wyjąć, resztę zmiksować. W zależności od gęstości sosu, jaki chcemy uzyskać dodajemy mąkę pszenną. Wlewamy chochelkę sosu do kubka, trochę przestudzamy dodajemy łyżkę mąki pszennej i wlewamy do zupy. Jeżeli zrobią nam się grudki to się nie przejmujmy, bo wystarczy je zmiksować. I tak robimy aż do uzyskania odpowiedniej dla nas gęstości sosu. Pamiętajmy, żeby po każdorazowym wlaniu mąki zagotować sos. Tak samo robimy ze śmietaną. Zagotowujemy sos i doprawiamy do smaku. Wkładamy mięso i jeżeli jest jeszcze twarde, gotujemy pod przykryciem na malutkim gazie. Wołowinę powinno się gotować minimum 3 godziny. Jeżeli zauważymy znaczny ubytek wody, to uzupełniamy ją gorącą wodą z czajnika.
Jest to czasochłonna potrawa, ale jej smak rekompensuje czas jej poświęcony.
Do bitek można ugotować praktycznie wszystko od klusek śląski, przez ryż, kaszę i makaron.
Życzę smacznego.
Zanim napiszę przepis, kilka rad i ciekawostek o obróbce mięsa. Czasami można się fajnych i przydatnych rzeczy dowiedzieć lub usłyszeć od innych.
Wiadomo, że przed każdą obróbką mięso należy dobrze umyć. Jednakże powinniśmy to zrobić zanim pokroimy je na jakiekolwiek kawałki, gdyż nie wypłuczemy w ten sposób soków i nie dostaną się do środka zarazki z zewnatrz i naszych rąk.
Należy też pamiętać, żeby nie rozmrażać mięsa w wodzie. Po pierwsze traci smak i wszystko, co ważne i dobre w tym mięsie zostaje w tej wodzie, a po drugie zanieczyszczenia z wody przedostają się do środka. Nie mówiąc już o kolorze mięsa. Najlepiej dzień wcześniej wyjąć z zamrażarki i ułożyć na samym dole lodówki.
Zanim zaczniemy kroić mięso, dobrze jest je obejrzeć, szczególnie w przypadku wołowiny. Powinniśmy kroić prostopadle do włókien.
Samo mięso powinno być jasno czerwone, wtedy wiadomo, że jest młode. Im ciemniejsze tym starsze i tym twardsze będzie.
Jeżeli robimy bitki, to trzeba mięso rozbić. Jest oczywiście wiele sposobów, moja koleżanka na przykład używa do tego butelki po piwie :) Jednakże z takich bardziej konwencjonalnych metod to wystarczy nam tłuczek. Powinien być gładki, żeby nie poszarpał mięsa. Ewentualnie zawińmy mięso w grubą folię. Możemy też mięso rozwałkować wałkiem do ciasta.
Czasami wołowina trafia nam się twarda mimo wszystko. Dlatego ja, prawie za każdym razem ją mrożę. Może to tylko moje złudzenie, ale wydaje mi się, że jest wtedy bardziej krucha.
Możemy też mięso zamarynować. Przepisy na różne marynaty napiszę o osobnym poście, ale ważne jest, żeby do marynaty dodać jakiś "zmiękczacz". Może to być ocet balsamiczny lub kieliszek alkoholu: brandy, wódka lub wino, w zależności od mięsa i smaku marynaty.
Przejdźmy do przepisu.
Bitki wołowe
1 kg pieczeni wołowej
olej
liść laurowy 3-4 sztuki
ziele angielskie 4-5 ziarenek
jałowiec 4-5 ziarenek
gorczyca 1 łyżka (ziarna)
pieprz czarny lub kolorowy 5-6 ziarenek
sól
sos sojowy
imbir
papryka czerwona słodka
papryka czerwona ostra
3-4 kromki pszennego chleba
śmietana
mąka pszenna
cebula duża 1 sztuka
czosnek 2-3 ząbki
Mięso kroimy na plastry i rozbijamy. Uważamy, żeby dziur nie porobić. na patelni rozgrzewamy olej i obsmażamy plastry mięsa. Należy zachować szczególną ostrożność, bo będzie pryskało. Można mięso trochę oprószyć mąką, wtedy powinno trochę mniej pryskać. Przełożyć je do garnka, zlać cały olej z wywarem, który się wytrąci podczas obsmażania. Dolać wody, tak, żeby przykrywało mięsko. Wrzucić przyprawy i gotować na małym ogniu, pod przykryciem. jakby zaczynało kipieć to leciutko uchylić pokrywkę, żeby para miała swobodne ujście. Cebulę drobno pokroić a czosnek posiekać. Podsmażyć na oleju i dodać do mięsa. Mniej więcej po godzinie gotowania dodać chleb. Gotować dopóki chleb się nie rozgotuje. Mięso i ziarenka przypraw wyjąć, resztę zmiksować. W zależności od gęstości sosu, jaki chcemy uzyskać dodajemy mąkę pszenną. Wlewamy chochelkę sosu do kubka, trochę przestudzamy dodajemy łyżkę mąki pszennej i wlewamy do zupy. Jeżeli zrobią nam się grudki to się nie przejmujmy, bo wystarczy je zmiksować. I tak robimy aż do uzyskania odpowiedniej dla nas gęstości sosu. Pamiętajmy, żeby po każdorazowym wlaniu mąki zagotować sos. Tak samo robimy ze śmietaną. Zagotowujemy sos i doprawiamy do smaku. Wkładamy mięso i jeżeli jest jeszcze twarde, gotujemy pod przykryciem na malutkim gazie. Wołowinę powinno się gotować minimum 3 godziny. Jeżeli zauważymy znaczny ubytek wody, to uzupełniamy ją gorącą wodą z czajnika.
Jest to czasochłonna potrawa, ale jej smak rekompensuje czas jej poświęcony.
Do bitek można ugotować praktycznie wszystko od klusek śląski, przez ryż, kaszę i makaron.
Życzę smacznego.
czwartek, 12 stycznia 2012
Omlecik
Cieple, pożywne śniadanko pozwala nam miło zacząć dzień. Wersji omletu jest multum, ale ja mam swoją ulubioną. Moje dziecko też jest nim zachwycone.
Omlet (ilość składników dla dziecka)
2 małe jajka
szczypta soli
2 łyżki mleka
1 czubata łyżka mąki pszennej
olej do smażenia
Jajka roztrzepujemy trzepaczką ze szczyptą soli. Dodajemy mleko i dalej mocno mieszamy.Wsypujemy mąkę i dobrze łączymy składniki, żeby nie było grudek mąki. Możemy to zrobić za pomocą miksera.Wlewamy trochę oleju na patelnię i smażymy z obu stron na złocisty kolor. Omlet powinien nam ładnie urosnąć na patelni.
I teraz dodatki. Moje dziecko toleruje omlet tylko posypany cukrem pudrem. Możemy go również posypać zwykłym cukrem, posmarować dżemem lub nutellą. Do samego ciasta możemy dodać szczyptę imbiru i łyżkę miodu, wtedy będzie słodszy i oryginalny. Ja osobiście wolę wersję bardziej treściwą. Do ciasta dodaję czubatą łyżkę płatków owsianych, można też dodać płatki gryczane. Po wylaniu ciasta na patelnię wkrawam pokrojonego w plasterki banana. Przewracam na drugą stronę i smażę do końca. Można do ciasta zetrzeć jabłko, wkroić gruszkę czy brzoskwinię. Generalnie prawie wszystko pasuje do omleta.
Możemy też zrobić wersję wytrawną. Do ciasta dodać plasterek szynki i łyżkę startego żółtego sera. Może to być również ser feta, mozarella lub pleśniowy. Zamiast tego wrzućmy trochę groszku, kukurydzy i drobno pokrojonego pomidora... Tak ja pisałam. Wersji jest ilość nieograniczona!!!!! Jest to świetna potrawa do eksperymentowania i dobrej zabawy od samego rana!
Omlet (ilość składników dla dziecka)
2 małe jajka
szczypta soli
2 łyżki mleka
1 czubata łyżka mąki pszennej
olej do smażenia
Jajka roztrzepujemy trzepaczką ze szczyptą soli. Dodajemy mleko i dalej mocno mieszamy.Wsypujemy mąkę i dobrze łączymy składniki, żeby nie było grudek mąki. Możemy to zrobić za pomocą miksera.Wlewamy trochę oleju na patelnię i smażymy z obu stron na złocisty kolor. Omlet powinien nam ładnie urosnąć na patelni.
I teraz dodatki. Moje dziecko toleruje omlet tylko posypany cukrem pudrem. Możemy go również posypać zwykłym cukrem, posmarować dżemem lub nutellą. Do samego ciasta możemy dodać szczyptę imbiru i łyżkę miodu, wtedy będzie słodszy i oryginalny. Ja osobiście wolę wersję bardziej treściwą. Do ciasta dodaję czubatą łyżkę płatków owsianych, można też dodać płatki gryczane. Po wylaniu ciasta na patelnię wkrawam pokrojonego w plasterki banana. Przewracam na drugą stronę i smażę do końca. Można do ciasta zetrzeć jabłko, wkroić gruszkę czy brzoskwinię. Generalnie prawie wszystko pasuje do omleta.
Możemy też zrobić wersję wytrawną. Do ciasta dodać plasterek szynki i łyżkę startego żółtego sera. Może to być również ser feta, mozarella lub pleśniowy. Zamiast tego wrzućmy trochę groszku, kukurydzy i drobno pokrojonego pomidora... Tak ja pisałam. Wersji jest ilość nieograniczona!!!!! Jest to świetna potrawa do eksperymentowania i dobrej zabawy od samego rana!
zupa krem
Na pluchę i niepogodę najlepsza jest ciepła, aksamitna w smaku zupa, która rozgrzeje nam żołądek i zmysły. Czasami wystarczy naprawdę niewiele zmienić i stworzyć coś zupełnie innego.
Zupa krem
udko z kurczaka
marchewka 3 sztuki
seler mały 1 sztuka
pietruszka 1 sztuka
por 0,5 sztuki
brokuły
kalafior (w zimie, gdy zdecydowanie nie jest sezon ani na brokuły ani na kalafior, lepiej kupić te warzywa mrożone niż importowane w sklepie,bo może się to skończyć niefajnym bólem brzucha.Warzywa, które są hodowane nie w swoim czasie są nasycane ogromną ilością chemii i polepszaczy i oprócz wyglądu w niczym nie przypominają tych z lata)
cukinia 1sztuka
ziemniaki 2-3 sztuki
cebula mała 1sztuka
czosnek 1-2 ząbki
mąka pszenna lub ryżowa do zagęszczenia zupy
śmietana do zabielenia zupy
sól, pieprz, sos sojowy, imbir
siemie lniane 0,5 łyżeczki
liść laurowy 3 sztuki
ziele angielskie 3-4ziarenek
olej
groszek ptysiowy lub chleb na grzanki
Udko gotujemy z dodatkiem przypraw, seler, por i pietruszkę obieramy, przekrawamy na mniejsze kawałki i wrzucamy do zupy. Marchewkę, cukinię i ziemniaki obieramy i kroimy w kostkę. Dorzucamy do zupy. Brokuły i kalafior można przepłukać przed dodaniem. Wszystko razem gotujemy aż zmięknie. Wyjmujemy mięso,po, bo się nie zmiksuje i jeżeli nie lubimy to pietruszkę i seler, ale można zostawić, bo będzie lepszy smak. Cebulę kroimy w drobną kostkę a czosnek siekamy. Podsmażamy na oleju i dodajemy do zupy. Całość miksujemy na gładką masę. Zagotowujemy i jeżeli jest za rzadka to rozrabiamy mąkę i zagęszczamy zupę. Zabielamy małą ilością śmietany i doprawiamy do smaku. Zupę możemy jeść czystą lub dodać do niej grzanki czy groszek ptysiowy. Możemy też posypać ją koperkiem czy natką pietruszki.
Życzę smacznego.
Zupa krem
udko z kurczaka
marchewka 3 sztuki
seler mały 1 sztuka
pietruszka 1 sztuka
por 0,5 sztuki
brokuły
kalafior (w zimie, gdy zdecydowanie nie jest sezon ani na brokuły ani na kalafior, lepiej kupić te warzywa mrożone niż importowane w sklepie,bo może się to skończyć niefajnym bólem brzucha.Warzywa, które są hodowane nie w swoim czasie są nasycane ogromną ilością chemii i polepszaczy i oprócz wyglądu w niczym nie przypominają tych z lata)
cukinia 1sztuka
ziemniaki 2-3 sztuki
cebula mała 1sztuka
czosnek 1-2 ząbki
mąka pszenna lub ryżowa do zagęszczenia zupy
śmietana do zabielenia zupy
sól, pieprz, sos sojowy, imbir
siemie lniane 0,5 łyżeczki
liść laurowy 3 sztuki
ziele angielskie 3-4ziarenek
olej
groszek ptysiowy lub chleb na grzanki
Udko gotujemy z dodatkiem przypraw, seler, por i pietruszkę obieramy, przekrawamy na mniejsze kawałki i wrzucamy do zupy. Marchewkę, cukinię i ziemniaki obieramy i kroimy w kostkę. Dorzucamy do zupy. Brokuły i kalafior można przepłukać przed dodaniem. Wszystko razem gotujemy aż zmięknie. Wyjmujemy mięso,po, bo się nie zmiksuje i jeżeli nie lubimy to pietruszkę i seler, ale można zostawić, bo będzie lepszy smak. Cebulę kroimy w drobną kostkę a czosnek siekamy. Podsmażamy na oleju i dodajemy do zupy. Całość miksujemy na gładką masę. Zagotowujemy i jeżeli jest za rzadka to rozrabiamy mąkę i zagęszczamy zupę. Zabielamy małą ilością śmietany i doprawiamy do smaku. Zupę możemy jeść czystą lub dodać do niej grzanki czy groszek ptysiowy. Możemy też posypać ją koperkiem czy natką pietruszki.
Życzę smacznego.
niedziela, 8 stycznia 2012
Produkty bezglutenowe
Podam Wam kilka produktów bezglutenowych, które bezpiecznie można używać i stosować.
Mąka kukurydziana:
- jest otrzymywana z przemiału kukurydzy, nie zawiera glutenu więc jest bezpieczna dla osób z alergią na ten produkt. Nadaje potrawom słodki smak, idealnie nadaje się do wypieków, biszkopt z mąki kukurydzianej jest o niebo smaczniejszy niż z mąki pszennej. Jednak podczas robienia naleśników czy podobnych dań lepiej wymieszać ją z inna mąką, bo nie jest taka elastyczna, jak mąka pszenna i w szczególności naleśniki tylko z mąki kukurydzianej potrafią się łamać podczas przewracania. Mąka ta zawiera również witaminy z grypy: B,E i A oraz pomocny w trawieniu błonnik, którego nie ma za wiele w diecie bezglutenowej.
Mąka ryżowa:
- powstaje w wyniku bardzo drobnego mielenia ziaren ryżu, jest bezpieczna dla osób z alergią na gluten, gdyż go nie zawiera. Idealnie nadaje się do zagęszczania zup i sosów. Może być stosowana do pieczenia ciast, jak i panierowania mięsa.
Cieciorka:
- bardziej znana pod nazwą ciecierzyca. Roślina strączkowa, której jadalną częścią są nasiona. Źródło błonnika, wapnia, białka, kwasu foliowego, potasu, magnezu i karotenów. Roślina pochodzi z terenów śródziemnomorskich i śródazjatyckich. Ciecierzyca może być jedzona jako przekąska po ugotowaniu na ciepło lub zimno. Jest również idealnym składnikiem zup, pasztetów lub duszonych potraw.
Gryka:
- roślina, z której pozyskujemy ziarno w postaci kaszy gryczanej jak również zmielone na mąkę gryczaną. Zawiera dużą ilość skrobi, białka, błonnika, żelaza, cynku, potasu oraz witamin z grupy B i witaminę E. Kasza gryczana występuje w co najmniej dwóch postaciach, jako palona i niepalona. Mąki gryczanej można używać do pieczenia ciast, robienia pierogów czy naleśników. Świetnie zastępuje jajko we wszelkich wypiekach, gdyż wiąże ciasto.
Karob:
- jest pozyskiwany z drzewa zwanego świętojańskim w krajach śródziemnomorskich. Jest substytutem kakao. Ma taką samą barwę, tylko jest bardzo słodki, więc należy dodawać mniej cukru do wypieków, jeżeli jest ich składnikiem. Nie zawiera kofeiny, także jest bezpieczny dla dzieci. Posiada dużo wapnia, potasu i żelaza. Można z niego robić również napój, na tej samej zasadzie co z kakao.
Kasza jaglana:
- inaczej proso. Jest jednym z najstarszych zbóż, zawierającym najwięcej żelaza.
Jej złote ziarna pochodzą z Afryki i Azji. Jest słodka w smaku i świetnie się nadaje do zup, pasztetów i deserów.
Mąka z ciecierzycy:
- ma gorzki smak, dlatego dobrze jest ją wymieszać ze słodką mąką kukurydzianą.
Dobra do placków. Ciasto ma konsystencję, jak po mące pszennej. Nie robi się twarde.
Cukier puder z trzciny cukrowej:
- lepiej nadaje się do ciast, szczególnie kruchych, niż zwykły cukier, gdyż sprawia, że masa staje się bardziej spójna a ciasto po upieczeniu nie jest suche. Przy pełnoziarnistych mąkach zdarza się to często, można temu zapobiec dodając
więcej masła lub mleka, ale to często zmienia jego smak i konsystencję. Natomiast zamiana cukru kryształu na cukier puder nie wpływa na te dwie rzeczy a ciasto o wiele lepiej smakuje.
Quinoa:
- komosa ryżowa- roślina uprawiana w Ameryce Południowej od 5 tysięcy lat. Zawiera duże ilości białka . Występuje jako ziarno, popping, płatki a także w postaci mleka i mąki. Nie zawiera glutenu. Mleko nadaje się do picia na zimno, jak i do gotowania. Mąka świetnie zastąpi nam mąkę pszenną przy zagęszczeniu zup i sosów a także przy innych wypiekach. Płatki możemy zrobić na śniadanie lub dodać do ciast. Popping i ziarna możemy dodawać do zup, mięs i innych potraw, które będziemy poddawać obróbce termicznej.
Amarantus:
- - był uprawiany przez Indian już 3 tysiące lat temu. Nasiona zawierają sporo tłuszczu i białka oraz skrobi. Występuje w postaci ziarna, płatków oraz maki, którą można dodawać do wypieków, ale w niewielkiej ilości, gdyż utrudnia ścinanie się ciasta i może nam się wszystko rozlać. Ziarna możemy dodawać do zup, mięs i innych potraw, które będziemy poddawać obróbce termicznej.
Syrop z agawy:
- pozyskiwany jest ze specjalnego gatunku agawy, czyli inaczej jest to sok z kaktusa. Smak i konsystencję można porównać z miodem. Jest bardzo słodki , a jednocześnie może być podawana nawet osobom chorym na cukrzycę, gdyż nie podnosi poziomu cukru w organizmie. Z powodzeniem można go stosować u wszystkich alergików, nawet tych uczulonych na miód. Idealnie nadaje się do słodzenia napojów, deserów i ciast.
Mąka kasztanowa:
- jest robiona z suszonych kasztanów. Idealnie nadaje się do wyrobu ciast i naleśników. Nie zawiera glutenu. Jest lekkostrawna więc może być podawana dzieciom.
Olej ryżowy:
- ma neutralny zapach i smak. Ma dużo wyższą temperaturę dymienia- 230 stopni- i nie wsiąka tak w potrawy podczas smażenia. Jest zdrowszy od olei powszechnie stosowanych i nie zmienia smaku potraw, dlatego do smażenia i pieczenia lepiej nadaje się niż oliwa z oliwek. Zawiera duże ilości witaminy E oraz kwasów tłuszczowych omega 3 i omega 6.
Margaryna bezmleczna:
- najlepiej szukać w dobrze zaopatrzonych sklepach ze zdrową żywnością albo szukać w zwykłych sklepach, ale dokładnie czytać skład. Prawdziwa bezmleczna margaryna nie zawiera nawet 0,5% serwatki.
Ekologiczna kostka rosołowa:
- na wierzchu opakowania powinno być zaznaczone, że nie zawiera glutenu ani glutaminianu sodu. Idealnie nadaje się do przyprawiania zup i sosów.
Ekologiczna przyprawa do zup:
- to taka zdrowa vegeta. Także nie zawiera glutenu i glutaminianu sodu i możemy ją stosować do przyprawiania zup i sosów, oraz do posypywania kanapek.
Bezglutenowy proszek do pieczenia:
- dostępny w sklepach ze zdrową żywnością. Nie zawiera glutenu, mleka ani jajek.
Śmietanka ryżowa:
- śmietanka roślinna z ziaren ekologicznego ryżu o wysokich walorach odżywczych i zdrowotnych. Doskonały, w 100% roślinny zamiennik tradycyjnej śmietany do zup, sosów, sufletów, deserów, ciast, koktajli i wielu innych potraw. Wytworzona z naturalnych składników, o lekkim kremowym smaku i łagodnym aromacie. zawiera 7% tłuszczu i pozbawiona jest cholesterolu. Brak glutenu i laktozy sprawia, że jest łatwostrawną alternatywą dla osób nie mogących spożywać tradycyjnej śmietany.
Tofu:
-twarożek sojowy otrzymywany w procesie koagulacji mleka sojowego, wynaleziony w Chinach. Jest bogatym źródłem pełnowartościowego białka. Jest także źródłem roślinnych tłuszczów nienasyconych i wielu witamin. Tofu jest niskokaloryczne i nie zawiera cholesterolu. Jest tradycyjnym składnikiem potraw orientalnych, zarówno mięsnych, jak i wegetariańskich. Daje się łatwo i szybko przyrządzać na różne sposoby.
Soczewica jadalna:
- uprawiana na smaczne i pożywne nasiona, które do spożycia nadają się po ugotowaniu. Można także wytwarzać z nich mąkę. Uprawiana była już 2 tys. lat p.n.e. Jej nasiona były podstawą wyżywienia w Starożytnym Egipcie, Grecji, Rzymie. Jest bardzo odżywcza. Zawiera dużo błonnika i białka. Jej czerwona odmiana jest bardzo delikatna i można ją swobodnie wprowadzać do diety dziecka po ukończeniu pierwszego roku życia.
Schar:
- jest to firma specjalizująca się w produktach bezglutenowych i bezmlecznych. Ma charakterystyczne żółte opakowania i można produkty tej firmy znaleźć w
sklepach ze zdrową żywnością lub w sklepach z różnymi kuchniami świata. Produkty są sprawdzone, smaczne a z ich mąki bezglutenowej każde wypieki wychodzą po prostu super.
Skrobia:
- Czysta skrobia jest białą, bezpostaciową substancją bez smaku i zapachu, nierozpuszczalną w zimnej wodzie, z gorącą tworzącą kleik skrobiowy. Rozróżnia się skrobię ziemniaczaną, pszenną, kukurydzianą itp. Nas interesują dwie skrobie: ziemniaczana i kukurydziana. Każdą bez problemu można kupić w klepie spożywczym. Skrobia dodaje kleistości potrawom. Dlatego do ciast czy omletów dobrze jest zamienić trochę mąki na skrobię. Wiadomo, że mąki pełnoziarniste nie są tak spójne, jak pszenna, dlatego, żeby zapobiec pękaniu czy suchości możemy sobie pomóc skrobią.
Teff:
- Miłka abisyńska. Zawiera duże ilości błonnika, waliny i wapnia. Ponadto nie występuję w niej gluten. Wyrabia się z niej między innymi mąkę. W Etiopii używa się jej to wypieku pieczywa zwanego indżera.
Amazake:
- produkt bez glutenowy, naturalnie słodki smak, bez dodatku cukru. Przypomina budyń można podawać z dodatkiem świeżych owoców lub rozpuścić jako napój z wodą. Występuje kilka rodzajów amazake. Dla alergików pokarmowych polecam z brązowego ryżu lub prosa. Można go używać również do ciast, jako ich składnik zamiast polowy cukru na przykład.
Carobella:
- znakomity krem do smarowania pieczywa, który doskonale zastępuje kremy czekoladowe. Idealny dla dzieci.
Krem z kasztanów:
- jest robiony z kasztanów jadalnych. Jest słodki i smaczny. Idealnie nadaje się do smarowania kanapek, nalesników, czy jako dodatek do ciast, nadając im ciekawy smak. Dzięki bogactwu w błonnik i gęstej konsystencji, kasztan bardzo skutecznie zaspokaja apetyt. Nie zawiera glutenu.
Mąka kukurydziana:
- jest otrzymywana z przemiału kukurydzy, nie zawiera glutenu więc jest bezpieczna dla osób z alergią na ten produkt. Nadaje potrawom słodki smak, idealnie nadaje się do wypieków, biszkopt z mąki kukurydzianej jest o niebo smaczniejszy niż z mąki pszennej. Jednak podczas robienia naleśników czy podobnych dań lepiej wymieszać ją z inna mąką, bo nie jest taka elastyczna, jak mąka pszenna i w szczególności naleśniki tylko z mąki kukurydzianej potrafią się łamać podczas przewracania. Mąka ta zawiera również witaminy z grypy: B,E i A oraz pomocny w trawieniu błonnik, którego nie ma za wiele w diecie bezglutenowej.
Mąka ryżowa:
- powstaje w wyniku bardzo drobnego mielenia ziaren ryżu, jest bezpieczna dla osób z alergią na gluten, gdyż go nie zawiera. Idealnie nadaje się do zagęszczania zup i sosów. Może być stosowana do pieczenia ciast, jak i panierowania mięsa.
Cieciorka:
- bardziej znana pod nazwą ciecierzyca. Roślina strączkowa, której jadalną częścią są nasiona. Źródło błonnika, wapnia, białka, kwasu foliowego, potasu, magnezu i karotenów. Roślina pochodzi z terenów śródziemnomorskich i śródazjatyckich. Ciecierzyca może być jedzona jako przekąska po ugotowaniu na ciepło lub zimno. Jest również idealnym składnikiem zup, pasztetów lub duszonych potraw.
Gryka:
- roślina, z której pozyskujemy ziarno w postaci kaszy gryczanej jak również zmielone na mąkę gryczaną. Zawiera dużą ilość skrobi, białka, błonnika, żelaza, cynku, potasu oraz witamin z grupy B i witaminę E. Kasza gryczana występuje w co najmniej dwóch postaciach, jako palona i niepalona. Mąki gryczanej można używać do pieczenia ciast, robienia pierogów czy naleśników. Świetnie zastępuje jajko we wszelkich wypiekach, gdyż wiąże ciasto.
Karob:
- jest pozyskiwany z drzewa zwanego świętojańskim w krajach śródziemnomorskich. Jest substytutem kakao. Ma taką samą barwę, tylko jest bardzo słodki, więc należy dodawać mniej cukru do wypieków, jeżeli jest ich składnikiem. Nie zawiera kofeiny, także jest bezpieczny dla dzieci. Posiada dużo wapnia, potasu i żelaza. Można z niego robić również napój, na tej samej zasadzie co z kakao.
Kasza jaglana:
- inaczej proso. Jest jednym z najstarszych zbóż, zawierającym najwięcej żelaza.
Jej złote ziarna pochodzą z Afryki i Azji. Jest słodka w smaku i świetnie się nadaje do zup, pasztetów i deserów.
Mąka z ciecierzycy:
- ma gorzki smak, dlatego dobrze jest ją wymieszać ze słodką mąką kukurydzianą.
Dobra do placków. Ciasto ma konsystencję, jak po mące pszennej. Nie robi się twarde.
Cukier puder z trzciny cukrowej:
- lepiej nadaje się do ciast, szczególnie kruchych, niż zwykły cukier, gdyż sprawia, że masa staje się bardziej spójna a ciasto po upieczeniu nie jest suche. Przy pełnoziarnistych mąkach zdarza się to często, można temu zapobiec dodając
więcej masła lub mleka, ale to często zmienia jego smak i konsystencję. Natomiast zamiana cukru kryształu na cukier puder nie wpływa na te dwie rzeczy a ciasto o wiele lepiej smakuje.
Quinoa:
- komosa ryżowa- roślina uprawiana w Ameryce Południowej od 5 tysięcy lat. Zawiera duże ilości białka . Występuje jako ziarno, popping, płatki a także w postaci mleka i mąki. Nie zawiera glutenu. Mleko nadaje się do picia na zimno, jak i do gotowania. Mąka świetnie zastąpi nam mąkę pszenną przy zagęszczeniu zup i sosów a także przy innych wypiekach. Płatki możemy zrobić na śniadanie lub dodać do ciast. Popping i ziarna możemy dodawać do zup, mięs i innych potraw, które będziemy poddawać obróbce termicznej.
Amarantus:
- - był uprawiany przez Indian już 3 tysiące lat temu. Nasiona zawierają sporo tłuszczu i białka oraz skrobi. Występuje w postaci ziarna, płatków oraz maki, którą można dodawać do wypieków, ale w niewielkiej ilości, gdyż utrudnia ścinanie się ciasta i może nam się wszystko rozlać. Ziarna możemy dodawać do zup, mięs i innych potraw, które będziemy poddawać obróbce termicznej.
Syrop z agawy:
- pozyskiwany jest ze specjalnego gatunku agawy, czyli inaczej jest to sok z kaktusa. Smak i konsystencję można porównać z miodem. Jest bardzo słodki , a jednocześnie może być podawana nawet osobom chorym na cukrzycę, gdyż nie podnosi poziomu cukru w organizmie. Z powodzeniem można go stosować u wszystkich alergików, nawet tych uczulonych na miód. Idealnie nadaje się do słodzenia napojów, deserów i ciast.
Mąka kasztanowa:
- jest robiona z suszonych kasztanów. Idealnie nadaje się do wyrobu ciast i naleśników. Nie zawiera glutenu. Jest lekkostrawna więc może być podawana dzieciom.
Olej ryżowy:
- ma neutralny zapach i smak. Ma dużo wyższą temperaturę dymienia- 230 stopni- i nie wsiąka tak w potrawy podczas smażenia. Jest zdrowszy od olei powszechnie stosowanych i nie zmienia smaku potraw, dlatego do smażenia i pieczenia lepiej nadaje się niż oliwa z oliwek. Zawiera duże ilości witaminy E oraz kwasów tłuszczowych omega 3 i omega 6.
Margaryna bezmleczna:
- najlepiej szukać w dobrze zaopatrzonych sklepach ze zdrową żywnością albo szukać w zwykłych sklepach, ale dokładnie czytać skład. Prawdziwa bezmleczna margaryna nie zawiera nawet 0,5% serwatki.
Ekologiczna kostka rosołowa:
- na wierzchu opakowania powinno być zaznaczone, że nie zawiera glutenu ani glutaminianu sodu. Idealnie nadaje się do przyprawiania zup i sosów.
Ekologiczna przyprawa do zup:
- to taka zdrowa vegeta. Także nie zawiera glutenu i glutaminianu sodu i możemy ją stosować do przyprawiania zup i sosów, oraz do posypywania kanapek.
Bezglutenowy proszek do pieczenia:
- dostępny w sklepach ze zdrową żywnością. Nie zawiera glutenu, mleka ani jajek.
Śmietanka ryżowa:
- śmietanka roślinna z ziaren ekologicznego ryżu o wysokich walorach odżywczych i zdrowotnych. Doskonały, w 100% roślinny zamiennik tradycyjnej śmietany do zup, sosów, sufletów, deserów, ciast, koktajli i wielu innych potraw. Wytworzona z naturalnych składników, o lekkim kremowym smaku i łagodnym aromacie. zawiera 7% tłuszczu i pozbawiona jest cholesterolu. Brak glutenu i laktozy sprawia, że jest łatwostrawną alternatywą dla osób nie mogących spożywać tradycyjnej śmietany.
Tofu:
-twarożek sojowy otrzymywany w procesie koagulacji mleka sojowego, wynaleziony w Chinach. Jest bogatym źródłem pełnowartościowego białka. Jest także źródłem roślinnych tłuszczów nienasyconych i wielu witamin. Tofu jest niskokaloryczne i nie zawiera cholesterolu. Jest tradycyjnym składnikiem potraw orientalnych, zarówno mięsnych, jak i wegetariańskich. Daje się łatwo i szybko przyrządzać na różne sposoby.
Soczewica jadalna:
- uprawiana na smaczne i pożywne nasiona, które do spożycia nadają się po ugotowaniu. Można także wytwarzać z nich mąkę. Uprawiana była już 2 tys. lat p.n.e. Jej nasiona były podstawą wyżywienia w Starożytnym Egipcie, Grecji, Rzymie. Jest bardzo odżywcza. Zawiera dużo błonnika i białka. Jej czerwona odmiana jest bardzo delikatna i można ją swobodnie wprowadzać do diety dziecka po ukończeniu pierwszego roku życia.
Schar:
- jest to firma specjalizująca się w produktach bezglutenowych i bezmlecznych. Ma charakterystyczne żółte opakowania i można produkty tej firmy znaleźć w
sklepach ze zdrową żywnością lub w sklepach z różnymi kuchniami świata. Produkty są sprawdzone, smaczne a z ich mąki bezglutenowej każde wypieki wychodzą po prostu super.
Skrobia:
- Czysta skrobia jest białą, bezpostaciową substancją bez smaku i zapachu, nierozpuszczalną w zimnej wodzie, z gorącą tworzącą kleik skrobiowy. Rozróżnia się skrobię ziemniaczaną, pszenną, kukurydzianą itp. Nas interesują dwie skrobie: ziemniaczana i kukurydziana. Każdą bez problemu można kupić w klepie spożywczym. Skrobia dodaje kleistości potrawom. Dlatego do ciast czy omletów dobrze jest zamienić trochę mąki na skrobię. Wiadomo, że mąki pełnoziarniste nie są tak spójne, jak pszenna, dlatego, żeby zapobiec pękaniu czy suchości możemy sobie pomóc skrobią.
Teff:
- Miłka abisyńska. Zawiera duże ilości błonnika, waliny i wapnia. Ponadto nie występuję w niej gluten. Wyrabia się z niej między innymi mąkę. W Etiopii używa się jej to wypieku pieczywa zwanego indżera.
Amazake:
- produkt bez glutenowy, naturalnie słodki smak, bez dodatku cukru. Przypomina budyń można podawać z dodatkiem świeżych owoców lub rozpuścić jako napój z wodą. Występuje kilka rodzajów amazake. Dla alergików pokarmowych polecam z brązowego ryżu lub prosa. Można go używać również do ciast, jako ich składnik zamiast polowy cukru na przykład.
Carobella:
- znakomity krem do smarowania pieczywa, który doskonale zastępuje kremy czekoladowe. Idealny dla dzieci.
Krem z kasztanów:
- jest robiony z kasztanów jadalnych. Jest słodki i smaczny. Idealnie nadaje się do smarowania kanapek, nalesników, czy jako dodatek do ciast, nadając im ciekawy smak. Dzięki bogactwu w błonnik i gęstej konsystencji, kasztan bardzo skutecznie zaspokaja apetyt. Nie zawiera glutenu.
Alergie
Pytanie, co to jest alergia pokarmowa zaczyna być coraz częściej zadawane. Niestety oprócz tego, że dowiemy się czegoś na jej temat musimy także dowiedzieć się jak dalej z nią żyć. Jest to niewątpliwie szok i trudno w gąszczu fachowej literatury znaleźć jakąś odpowiedź.
Coraz więcej objawów alergii ma związek ze zmianami środowiskowymi. Coraz bardziej zanieczyszczane powietrze i coraz więcej substancji chemicznych w pożywieniu wpływają na nasz organizm poprzez osłabianie go. Wszystkie alergie mają bowiem początek w naszym układzie immunologicznym i nie jesteśmy w stanie temu zapobiec poprzez spożywanie suplementów diety dostarczających nam witamin i minerałów. To działo się przez wiele lat i jest przekazywane z pokolenia na pokolenie.
Każda osoba z alergią reaguje na czynniki środowiskowe zwane alergenami. Są to na przykład pyłki roślin, kurz, sierść zwierząt, jak i pokarmy oraz różnego rodzaju dodatki spożywcze.
Podczas leczenia alergii pokarmowych należy bezwzględnie unikać alergenów poprzez stosowanie diety eliminacyjnej i zastępowanie ich bezpiecznymi dla nas niealergizującymi produktami.
Alergie pokarmowe przejawiają się na różne sposoby od biegunek i wymiotów, przez nieżyt żołądka, po wysypkę i egzemę.
„Co dla jednego jest pokarmem, dla innego jest trucizną”. Jest to bardzo trafne określenie w przypadku alergii pokarmowych. Jedzenie rzeczy, których nasz organizm nie toleruje może mieć tragiczne skutki w przyszłości.
Osoby z alergiami pokarmowymi, czy rodzice dzieci z tymi dolegliwościami, powinni zacząć bardziej przyglądać się temu, co jedzą. Czytać skład, pochodzenie produktu, czy jak długa jest data przydatności do spożycia. Coraz powszechniejsze stało się jedzenie żywności ekologicznej, coraz łatwiej można kupić produkty z naturalnych upraw czy farm. Warto, przynajmniej niektóre produkty zamienić na te z mniejszą ilością konserwantów i polepszaczy. Jedzenie w metalowych puszkach zamienić na jedzenie w słoiczkach, a jajka z hipermarketu na jajka od baby z targu.
Coraz więcej objawów alergii ma związek ze zmianami środowiskowymi. Coraz bardziej zanieczyszczane powietrze i coraz więcej substancji chemicznych w pożywieniu wpływają na nasz organizm poprzez osłabianie go. Wszystkie alergie mają bowiem początek w naszym układzie immunologicznym i nie jesteśmy w stanie temu zapobiec poprzez spożywanie suplementów diety dostarczających nam witamin i minerałów. To działo się przez wiele lat i jest przekazywane z pokolenia na pokolenie.
Każda osoba z alergią reaguje na czynniki środowiskowe zwane alergenami. Są to na przykład pyłki roślin, kurz, sierść zwierząt, jak i pokarmy oraz różnego rodzaju dodatki spożywcze.
Podczas leczenia alergii pokarmowych należy bezwzględnie unikać alergenów poprzez stosowanie diety eliminacyjnej i zastępowanie ich bezpiecznymi dla nas niealergizującymi produktami.
Alergie pokarmowe przejawiają się na różne sposoby od biegunek i wymiotów, przez nieżyt żołądka, po wysypkę i egzemę.
„Co dla jednego jest pokarmem, dla innego jest trucizną”. Jest to bardzo trafne określenie w przypadku alergii pokarmowych. Jedzenie rzeczy, których nasz organizm nie toleruje może mieć tragiczne skutki w przyszłości.
Osoby z alergiami pokarmowymi, czy rodzice dzieci z tymi dolegliwościami, powinni zacząć bardziej przyglądać się temu, co jedzą. Czytać skład, pochodzenie produktu, czy jak długa jest data przydatności do spożycia. Coraz powszechniejsze stało się jedzenie żywności ekologicznej, coraz łatwiej można kupić produkty z naturalnych upraw czy farm. Warto, przynajmniej niektóre produkty zamienić na te z mniejszą ilością konserwantów i polepszaczy. Jedzenie w metalowych puszkach zamienić na jedzenie w słoiczkach, a jajka z hipermarketu na jajka od baby z targu.
piątek, 6 stycznia 2012
Alergie
W zakładce o mnie napisałam, że zajmuję się również gotowaniem dla alergików pokarmowych. Moje dziecię od urodzenia miało alergię na gluten i mleko krowie. Trzeba się było trochę nawymyślać, na szczęście nie była to dla mnie nowość, u mnie w rodzinie to prawie normalka. Jednakże wiem, że dla wielu rodziców jest to szok. Postaram się trochę przybliżyć ten problem i w miarę możliwości ułatwić gotowanie.
Czekolada
Jak już zrobiłam to czekoladowe ciacho to może by tak coś o samej czekoladzie napisać.Zawsze to dobrze wiedzieć, co się je. Czekolada znana była od wieków, a przywieziona do Europy z Ameryki od Indian. Z nasion kakaowca pierwsze napoje, które sporządzano były pite przez wybranych i wojowników. Czekoladę i kakao uznawano za napój przeznaczony dla bogów. Nasionka brązowej fasoli, jak nazywano ziarna kakaowca zostały na Stary Kontynent przywiezione podczas odkryć geograficznych w XVI wieku. Na początku kakao było stosowane jako lekarstwo i dopiero, jak zaczęto je przyprawiać i nabrało smaku było stosowane w powszechnym spożyciu, aczkolwiek rozpowszechnienie czekolady na światową skalę nastąpiło dopiero podczas kolonializmu, gdy Brytyjczycy zaczęli uprawiać kakaowce u wybrzeży Afryki. Kakao w tamtych czasach było drogim towarem wymiennym. Z czasem zaczęło trafiać do coraz większej ilości domów, coraz bardziej zaczęto je modyfikować i pod coraz większą ilością postaci je produkują do tej pory. Więcej informacji znajdziecie tutaj: Czekolada
czwartek, 5 stycznia 2012
Czekoladowe wariacje.
Czasami, jak na dworze kiepska pogoda, a nasze samopoczucie jeszcze gorsze, wtedy zdecydowanie potrzebne jest nam coś słodkiego. A najlepsze ciacho jest takie, które poprawia nam humor już podczas robienia, gdy trzeba wylizać garnek po rozpuszczonej czekoladzie :) W oryginalnym przepisie użyto samej gorzkiej czekolady, ale ja osobiście nie przepadam za nią, więc wymieszałam z mleczną. Użyto również alkoholu, ale ja ze względu na dziecię i mój stan ciążowy zrezygnowałam z tego przysmaku :) Ciacho jest naprawdę super czekoladowe i super rozpływa się w ustach. Więc polecam łasuchom i wszystkim czekoladowym pożeraczom :) Ciasto: 100g gorzkiej czekolady 125 g mlecznej czekolady 5 dużych jajek pół szklanki drobnego cukru 125 g masła pół szklanki mąki pszennej szczypta proszku do pieczenia 50g mielonych migdałów lub mielonych orzechów 100g drylowanych wiśni z kompotu Mus: 15oml śmietany kremówki 1 śmietan fix 225g mlecznej czekolady 4 duże jajka (2 białka, 4 żółtka) Polewa: 100 g czekolady z nadzieniem wiśniowym 100g czekolady z kawałkami orzechów( nie z całymi orzechami) 250 g masła Piekarnik nagrzać do temperatury 180 stopni. Okrągłą tortownicę o średnicy 20 cm nasmarować masłem. Może być o większej średnicy, ale wtedy trudniej będzie nam przeciąć ciasto. Białka ubijamy ze szczyptą soli, odstawiamy. Czekoladę roztapiamy w kąpieli wodnej i odstawiamy, aby trochę przestygła. Żółtka ubijamy z cukrem na gładką masę. Jeżeli trafi nam się uparty cukier i nie będzie chciał się rozpuścić, to wystarczy wlać 2-3 łyżki wrzątku. Wtedy powinien się ładnie rozpuścić. Do masy dodajemy po trochu masło a następnie czekoladę i mielone migdały. Wsypujemy przesianą mąkę z proszkiem. Zmniejszamy obroty do minimum i dodajemy białka. Przekładamy do tortownicy i pieczemy 45-50 minut. Ostudzone ciasto przecinamy na pół i dół wkładamy z powrotem do tortownicy. Teraz mus. Dwa białka ubijamy na sztywną pianę ze szczyptą soli. Śmietanę ubijamy ze śmietan fixem i odstawiamy do lodówki. Czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej. Żółtka lekko ubijamy, dodajemy czekoladę, ubijamy, dodajemy śmietanę i mieszamy aż wszystko się ładnie połączy. Na koniec dodajemy białka i delikatnie mieszamy. Wstawiamy do lodówki. Jeżeli nie będzie się ścinać to rozpuścić dwie łyżeczki żelatyny w niewielkiej ilości wody i wymieszać z musem. Wstawić do lodówki i czekać aż zacznie tężeć. Jak damy na ciasto zbyt płynny mus to nam wyleje się. Na spód ciasta wyłożyć połowę musu, na to ułożyć wiśnie i przykryć drugą warstwą musu. Całość przykryć górą ciasta i wstawić do lodówki na całą noc. To jest właśnie jedyny mankament tego ciasta, że trzeba na nie tyle czekać. Następnego dnia rozpuścić czekolady z masłem w kąpieli wodnej, ostudzić i taką dość gęstą posmarować ciasto. Wstawić do lodówki i poczekać aż czekolada stwardnieje. Jeżeli podajemy to ciasto gościom, można jeszcze bardziej zaszaleć i przed podaniem przybrać je bitą śmietaną, albo obok kawałka podać każdemu gałkę lodów waniliowych. Czyste szaleństwo, ale przecież o to w tym wszystkim chodzi :)
Galaretkowe szaleństwo
A teraz coś dla miłośników galaretki. U mnie w domu mam zagorzałych wielbicieli galaretek. Aż można zwariować czasami :) Co się zapytam, jakie chcą ciasto, w odpowiedzi słyszę, że jakiekolwiek, byle z galaretką... No to wymyśliłam i galaretkowe ciasto, z galaretką w środku i na wierzchu. 4 opakowania galaretek, najlepiej każda w innym kolorze 2 duże jajka pół szklanki mąki pół szklanki cukru 3 łyżki oleju szczypta soli masło do wysmarowania formy pół łyżeczki proszku do pieczenia 500ml śmietanki kremówki 1/3 szklanki cukru pudru A teraz coś dla miłośników galaretki. U mnie w domu mam zagorzałych wielbicieli galaretek. Aż można zwariować czasami :) Co się zapytam, jakie chcą ciasto, w odpowiedzi słyszę, że jakiekolwiek, byle z galaretką... No to wymyśliłam i galaretkowe ciasto, z galaretką w środku i na wierzchu. 4 opakowania galaretek, najlepiej każda w innym kolorze 2 duże jajka pół szklanki mąki pół szklanki cukru 3 łyżki oleju szczypta soli masło do wysmarowania formy pół łyżeczki proszku do pieczenia 500ml śmietanki kremówki 1/3 szklanki cukru pudru 2 opakowania śmietan fix Dwie galaretki zrobić dzień wcześniej, osobno, żeby były dwa różne kolory. Zacznijmy od biszkoptu. Białka oddzielamy od żółtek. Białka ubijamy z solą na sztywną pianę. Wsypujemy cukier i ubijamy dalej. Dodajemy po jednym żółtku i delikatnie mieszamy. Mąkę przesiewamy z proszkiem do ciasta i bardzo delikatnie mieszamy. Na samym końcu wlewamy olej i jeszcze raz wszystko delikatnie mieszamy. Formę do ciasta smarujemy tylko na spodzie. Sekretem dobrze wyrośniętego biszkoptu są nieposmarowane boki formy. Kształt formy jest dowolny. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na około pół godziny. Jak zaczną boki odchodzić od formy to już można wyjmować, ale dla pewności dobrze mieć drewniane patyki do szaszłyków i wbijać w środek, jeżeli patyk jest suchy, nie oblepiony ciastem to znaczy, że się upiekło. Odstawić do ostygnięcia, ale pamiętajmy, żeby nie postawić na przeciągu bo opadnie cały biszkopt, tak samo nie można wyciągać z formy przed całkowitym ostygnięciem, bo oklapnie. Za ten czas ubijamy śmietanę ze śmietan fixem, a pozostałe dwie galaretki rozpuszczamy w gorącej wodzie i odstawiamy do ostygnięcia. Po ubiciu do śmietany dodajemy cukier i mieszamy. Dobrze by było dodać trochę żelatyny do śmietany, żeby nam się nie rozpłynęła z tymi galaretkami, ale wystarczy, jak wlejemy trochę rozpuszczonej galaretki. Jak ostygnie to się ładnie zetnie, w końcu galaretka jest z żelatyny :) Galaretki, które zrobiliśmy dzień wcześniej kroimy w kostki. Możemy zużyć całe, albo tylko trochę, zależy, jak bardzo galaretkowe ciasto chcemy. Mieszamy ze śmietaną i wykładamy na ostudzony biszkopt. Wstawiamy do lodówki, żeby się stężało. Jak galaretka zacznie tężeć wylewamy ją na ciasto. Wstawiamy wszystko do lodówki do całkowitego stężenia. Ciacho jest naprawdę mega galaretkowe, nie jest słodkie i mimo, że to bomba kaloryczna wydaje się lekkie w smaku. Super dla dzieci, bo jest kolorowe i dla dorosłych, bo jest przepyszne!
Mielone nieźle nadziane
Bardzo lubię z prostych potraw robić fikuśne i niecodzienne. Dlatego właśnie postanowiłam trochę pozmieniać zwykłe kotlety mielone w ciekawe i pyszne nadziewajki :) Dzięki białemu serowi i suszonym pomidorom kotlety robią się wyraziste, "mokre" i niezapomniane w smaku. Naprawdę ciekawa odmiana codziennego obiadu.0,5 kg mięsa mielonego 100-120 g sera białego (półtłusty) 4-5 suszone pomidory w zalewie 1 mała cebula 3-4 ząbki czosnku 0,5 łyżeczki octu balsamicznego 1 jajko sól, pieprz słodka papryka imbir mielony vegeta olej do smażenia bułka tartaaku), ocet balsamiczny. Ser pokruszyć do mięsa, pomidory pokroić w drobną kostkę i wszystko razem wymieszać. Pomidorów można dać więcej, wtedy kotlety będą bardziej kwaskowe. Doprawić do smaku, obtoczyć w bułce tartej i smażyć na oleju, najpierw na dużym ogniu z obu stron a potem na małym, żeby nie spalić. Są naprawdę wyśmienite. U mnie cała porcja z przepisu zniknęła na jeden obiad...Kotlety mielone pod względem nadziewania są niezastąpione. Można do nich "włożyć" praktycznie wszystko od serów wszelkiej maści, przez pieczarki i szpinak dCebulę pokroić a czosnek posiekać lub przepuścić przez praskę. Na patelnię wlać trochę oleju i wrzucić cebulę z czosnkiem. Podczas smażenia posypać lekko vegetą. Mięso przełożyć do miski, dodać usmażoną cebulę, jajko, przyprawy (ilość wg smo... Postaram się jak najwięcej ich robić i przekazywać Wam wrażenia.
Smakowita zupa
Jeżeli chodzi o zupy to ja preferuję takie, po których nie jestem głodna za godzinę :) Miałam ochotę również na coś nowego, innego i pożywnego. A żeby tak się stało przydałoby się wykorzystać wszystkie warzywa, na których gotuje się zupę. Nie wiem, jak Wy, ale ja seler, por i pietruszkę zawsze wywalałam po ugotowaniu. A może można je także wykorzystać? Co jakbyśmy je starli na tarce? Dalej podczas gotowania będzie specyficzny zapach i smak ugotowanej pietruszki i selera... Więc trzeba coś z nimi zrobić innego. Dzięki czemu zupa będzie zdrowsza, pożywniejsza i super fajna w smaku. Zobaczcie sami: Smakowita zupa - udko z kurczaka - 3-4 marchewki - 1 średnia pietruszka - 1/2 pora - 1/2 selera - 1 średnia cebula - 2 ząbki czosnku - garść soczewicy czerwonej (pomarańczowej) - 3 łyżeczki koncentratu pomidorowego - łyżeczka octu balsamicznego - sos sojowy - pieprz, sól - kostka bulionowa( jak ktoś nie używa to przyprawy wg własnego uznania) - natka pietruszki, może być suszona (ilość wg uznania) - olej - 1/2 łyżeczki vegety(ja używam czeskiej, bo jest bez tych świństw wszystkich) - 6-7 ziemniaków, w zależności od ich wielkości i gęstości zupy, jaką chcemy osiągnąć. Udko zalewamy wodą, wrzucamy kostkę lub przyprawy i gotujemy. W międzyczasie, obieramy cebulę i czosnek i drobno kroimy. Czosnek możemy przepuścić przez praskę do czosnku. Wrzucamy na patelnie. Marchewkę, pietruszkę i seler obieramy i ścieramy na tarce, na najgrubszych oczkach. Por przekrawamy wzdłuż na pół i kroimy w półtalarki. Na patelnię wlewamy olej i smażymy cebulę z czosnkiem. Posypujemy lekko vegetą, przez co cebula będzie słodsza. Jak się zeszkli dodajmy warzywa, ocet balsamiczny, trochę sosu sojowego, natkę pietruszki i smażymy przez chwilkę. Za ten czas obieramy i kroimy ziemniaki w małą kostkę. Podsmażone warzywa razem z ziemniakami i soczewicą wrzucamy do garnka z zupą. Gotujemy aż ziemniaki będą miękkie a soczewica prawie rozgotowana. Dodajemy koncentrat pomidorowy i przyprawiamy do smaku. Zupa jest słodziutka, warzywa rozpływają się w ustach i człowiek jest najedzony przez kilka godzin. Można oczywiście zmieniać warianty zupy w zależności od smaku w danym dniu. Razem z warzywami możemy podsmażyć drobno pokrojone pieczarki, trochę kapusty włoskiej a zamiast ziemniaków wsypać szklankę ryżu naturalnego. Tylko proponuję nie brać zwykłego białego, bo się rozgotuje i wyjdzie nam papka. Brązowy/naturalny ryż jest twardszy, dłużej się gotuje i przez to lepiej pasuje do takiej zupy. Najważniejszy w tym wszystkim jest koncentrat pomidorowy. Zupa absolutnie nie będzie miała tego rewelacyjnego smaku bez niego. Życzę smacznego!
Herbata a żelazo
Obawiam się, że z tym wypłukiwaniem po posiłku miałam rację, ale nie chodziło o magnez, tylko o żelazo. Co nie zmienia faktu, że jest to istotna informacja o której możecie poczytać tutaj:
http://kuchnia.wp.pl/fototematy/160/6/1/czego-nie-powinienes-robic-po-jedzeniu.html
Jak to mówią, wiedziłam, że biją dzwony tylko nie wiedziałam w którym kościele :)
http://kuchnia.wp.pl/fototematy/160/6/1/czego-nie-powinienes-robic-po-jedzeniu.html
Jak to mówią, wiedziłam, że biją dzwony tylko nie wiedziałam w którym kościele :)
Herbata
Do śniadanka z reguły pijemy herbatkę, ale gdzieś przeczytałam, że spożywanie herbaty bezpośrednio po posiłku zmniejsza wchłanianie magnezu, który jest w potrawie. Niestety nie było tam napisane o jakie herbaty chodzi, czy zwykłą czarną czy owocowe i zielone też... Poszukam i napiszę a za ten czas trzeba zmienić nawyki i pić herbatę przed śniadaniem!
Śniadanko
Nowy dzień dobrze jest zacząć od dobrego śniadanka. Ja proponuję coś na słodko. Dzisiaj zrobiłam grzanki z chleba tostowego, na nie trochę sera białego i posmarowałam dżemem! Dla tych co lubią prawdziwe słodkości polecam posmarować ser nutellą. Pyszne połączenie smaków i gwarantowany dobry humor na cały dzień!
Subskrybuj:
Posty (Atom)